– W Peru zasada jest prosta: nie masz dokumentów tożsamości, nie istniejesz. Nie masz prawa do opieki zdrowotnej, do edukacji – wylicza Jacek Klisowski, który od siedmiu lat pomaga wyjść na życiową prostą dzieciom ulicy w peruwiańskiej stolicy Limie. – Ten problem narasta, przechodzi z pokolenia na pokolenie i dotyczy już około czterech milionów ludzi w 30-milionowym społeczeństwie.
[wyimek]Dziecko, które nie ma dokumentów, nie otrzyma świadectwa, nie będzie przyjęte do szpitala [/wyimek]
34-letni Klisowski pochodzi spod Opola. Niedawno odwiedził rodzinę w Polsce. W Peru mieszka od dziewięciu lat. Gdy w 2000 roku przyjechał do Limy, był studentem Instytutu Misjonarzy Kombonianów. Księdzem nie został – formację zakonną przerwał w 2005 roku, ale dzieci ulicy nie porzucił.
[srodtytul]Połowa zerwała z gangami[/srodtytul]
Jednym z pierwszych jego pomysłów było utworzenie w 2004 roku domu dla chłopców, którzy chcą zerwać z młodzieżowymi gangami. Efekty? Co drugi z chłopców skorzystał z szansy na uczciwe życie.