Amerykańskie uniwersytety pozostają światową potęgą – wynika z tegorocznego Akademickiego Rankingu Światowych Uniwersytetów (ARWU). Na czele znalazł się Harvard, za nim Berkeley, Stanford i MIT. Na piątym miejscu uplasowała się uczelnia brytyjska – uniwersytet z Cambridge, a za nią znów Ameryka: California Institute of Technology, Princeton, Columbia i University of Chicago. Pierwszą dziesiątkę zamyka brytyjski Oksford, a po niej kolejna seria uniwersytetów amerykańskich. W sumie w pierwszej setce są aż 54 uczelnie z USA, 11 z Wielkiej Brytanii, po pięć z Niemiec i Japonii, cztery z Kanady, po trzy z Francji, Szwecji, Szwajcarii i Australii, po dwie z Holandii i Danii, po jednej z Belgii, Finlandii, Norwegii, Rosji i Izraela.
Ranking ARWU jest publikowany po raz ósmy. Od 2003 roku liderem jest nieprzerwanie Harvard, a skład pierwszej dziesiątki prawie się nie zmienia. Zestawienie pokazuje przepaść między Ameryką i Europą. Chris Patten, były unijny komisarz, kilka lat temu tak mówił o rankingach ARWU w czasie wystąpienia w brytyjskim parlamencie: – Dużo się dziś mówi o przepaści militarnej między Europą i Ameryką. Tym się nie martwię. Dużo bardziej martwi mnie rosnąca przepaść między amerykańskimi i europejskimi uniwersytetami.
Zbudowanie dobrej uczelni zajmuje lata. Jak zauważa Richard Levin, rektor uniwersytetu Yale, takie uczelnie jak Harvard czy Yale przez wieki próbowały dorównać Oksfordowi czy Cambridge. Młodsze od nich Stanford i uniwersytet w Chicago do czołówki dobijały się pół wieku. Rozumieją to rządy szybko rozwijających się państw azjatyckich, które prowadzą przemyślaną politykę tworzenia światowej klasy uczelni. Od lat 60. robiły to Japonia, Korea Południowa i Tajwan, obecnie dołączyły Indie i Chiny. „Chiny dokonały niewiarygodnego postępu w wyższej edukacji, teraz chcą mieć czołowe uniwersytety” – zauważa Levin w artykule w dwumiesięczniku „Foreign Affairs”. Rząd w Pekinie wytypował dziewięć uczelni, które dostają duże wsparcie finansowe, ściągani są tam chińscy naukowcy z Zachodu, którym oferuje się świetne warunki finansowe i do pracy naukowej. Efekty powoli widać. W liczącym 500 uczelni zestawieniu ARWU w 2004 roku było 16 chińskich uniwersytetów, teraz jest ich 34.
ARWU jest inicjatywą uniwersytetu Jiao Tong w Szanghaju. Początkowo pomyślany jako instrument sprawdzający wyniki uczelni chińskich, zyskał uznanie dzięki jasnym kryteriom oceny, które obejmują Nagrody Nobla i medale Fieldsa dla absolwentów i kadry naukowej, liczbę cytowań oraz publikacji w pismach „Nature” i „Science”, a także efektywność kadry akademickiej.
[i] —Anna Słojewska z Brukseli[/i]