Korespondencja z Waszyngtonu
Pochodzący z Chicago mężczyzna zaginął 11 maja 1979 roku. Już wówczas agenci FBI podejrzewali, że mógł zostawić rodzinę i znajomych, aby uciec przed gangsterami i wielkimi długami hazardowymi. Nie wiadomo dokładnie, ile pieniędzy i komu był winien, ale o skali zadłużenia może świadczyć fakt, że tylko w czasie jednego meczu koszykówki Jones stracił 30 tysięcy dolarów. Zdesperowany, bezrobotny i trapiony małżeńskimi kłopotami postanowił rozpocząć nowe życie.
Siedem lat poszukiwań nie przyniosło żadnych rezultatów, więc czterdziestoparoletni wówczas Jones w 1986 roku został oficjalnie uznany za zmarłego. Pozostawionym przez niego dzieciom i wdowie Social Security (amerykańskiej odmiany ZUS) wypłacił 47 tysięcy dolarów.
Sam Arthur Jones radził sobie tymczasem już całkiem nieźle. Jeszcze przed zniknięciem za 800 dolarów kupił fałszywą kartę Social Security – na której zapisane jest imię i nazwisko i odpowiednik polskiego numeru PESEL, prawo jazdy i świadectwo urodzenia. Najpierw jako Richard Lage przeniósł się na Florydę, stamtąd do Kalifornii, po czym osiedlił się na stałe w Las Vegas.
W mieście grzechu jako Joseph Richard Sandelli rozpoczął kompletnie nowe życie. Kupił dom i od dziesięciu lat pracował jako bukmacher w jednym z luksusowych kasyn. Policjanci trafili na jego ślad, podejrzewając, że coś dziwnego dzieje się z kartą Social Security Sandellego. Przed tygodniem odnaleźli i aresztowali zaginionego. 72-latek usłyszał m.in. zarzut oszustwa i kradzieży tożsamości.