Reklama
Rozwiń

Leśny Brat patrzy

Publikacja: 20.06.2012 00:18

Leśny Brat patrzy

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Coraz mniej jest miejsc, do których można uciec przed czujnym okiem kamer monitoringu. W niezwykły sposób przekonał się o tym lokalny austriacki polityk.

Chociaż członkowie koła łowieckiego w Karyntii przywykli do obserwowania dzikich zwierząt w naturalnym środowisku, to – jak informuje niemiecki „Der Spiegel" – tym razem ukryta w środku austriackiego lasu kamera nagrała o wiele więcej niż tylko brykającego knura. Tuż przed obiektywem zachowanie godowe gatunku ludzkiego zaprezentowali lokalny polityk z partnerką. A ponieważ dookoła nie było żadnych znaków informujących o tym, że teren może być monitorowany, para mogła pozwolić sobie na odrobinę dzikości.

Na szczęście dla kochanków myśliwi nie wrzucili nagrania na YouTube. W sekrecie trzymają też nazwisko polityka. Sprawa i tak wywołała jednak protesty obrońców praw człowieka, przekonujących, że zainstalowane w lasach kamery – wyposażone w czujniki ruchu i mogące nagrywać obraz nawet w nocy – naruszają prawo do prywatności.

„Powinny być one co najmniej odpowiednio oznakowane, aby ludzie mogli dostosować swoje zachowanie lub unikać monitorowanych obszarów" - mówił reporterowi telewizji ORF Hans Zeger, szef pozarządowej organizacji ARGE Daten.

Prawniczka myśliwych przekonuje z kolei, że kamery oznakowane być nie mogą, bo znaki mogłyby odstraszać również dzikie zwierzęta. Twierdzi, że stały znaki zakazujące chodzenia po tej części lasu, a więc można było się domyślić, że zabronione jest również kopulowanie w niej. Mimo to zgodnie z przepisami polityk i jego partnerka mogą dostać nawet 20 tysięcy euro (ok. 85 tys. złotych) odszkodowania, jeśli sąd uzna, że naruszone zostało ich prawo do prywatności.

Wielki Brat obserwuje nie tylko austriackie lasy. Kamery wiszą również w niektórych polskich nadleśnictwach. Z założenia mają pomagać leśniczym w utrzymaniu porządku oraz wyłapywaniu złodziei drewna. Utrudniają one jednak życie nie tylko leśnym kochankom. Również zwykli grzybiarze muszą, się bowiem teraz dwa razy zastanowić zanim pójdą na stronę. Zwłaszcza że w Polsce za wyciek wstydliwego nagrania do Internetu trudno byłoby liczyć na wysokie odszkodowanie.

—Jacek Przybylski

Coraz mniej jest miejsc, do których można uciec przed czujnym okiem kamer monitoringu. W niezwykły sposób przekonał się o tym lokalny austriacki polityk.

Chociaż członkowie koła łowieckiego w Karyntii przywykli do obserwowania dzikich zwierząt w naturalnym środowisku, to – jak informuje niemiecki „Der Spiegel" – tym razem ukryta w środku austriackiego lasu kamera nagrała o wiele więcej niż tylko brykającego knura. Tuż przed obiektywem zachowanie godowe gatunku ludzkiego zaprezentowali lokalny polityk z partnerką. A ponieważ dookoła nie było żadnych znaków informujących o tym, że teren może być monitorowany, para mogła pozwolić sobie na odrobinę dzikości.

Społeczeństwo
Holandia zakazuje petard w sylwestra. Powodem narastająca przemoc
Społeczeństwo
W którym kraju w Europie są najdłuższe wakacje? Odpowiedź może zaskoczyć
Społeczeństwo
Budapeszt. Tysiące uczestników węgierskiej parady równości
Społeczeństwo
72 godziny kryzysu. Unia apeluje, by minimum na taki czas zgromadzić zapasy
Społeczeństwo
Alarmujące dane z Wielkiej Brytanii o woreczkach nikotynowych. Najnowsze wyniki badań dotyczą dzieci