Kiedy skrajnie prawicowa i antyimigrancka partia Złoty Świt (Chrysi Avgi) uzyskała w majowych wyborach do parlamentu greckiego niemal 7 proc. głosów, analitycy twierdzili, że to incydentalny wynik wynikający z chwilowej radykalizacji nastrojów i obaw przed pogłębieniem kryzysu. Jeśli jednak porównać to z sondażami z 2009 r., w których notowania Złotego Świtu nie przekraczały 0,4 proc., to tendencja jest oczywista: podobnie jak w większości dotkniętych kryzysem państw także w Grecji kozłami ofiarnymi stają się „ksenos", czyli obcy.

W ostatnich miesiącach greckie media regularnie donoszą o przypadkach zastraszania imigrantów, o napadach na prowadzone przez nich sklepy albo o  pobiciach. Kilka dni po wyborach duża grupa zwolenników Złotego Świtu zorganizowała motocyklowy rajd na ateńską dzielnicę Nikaia. Wymachując pałkami, krzyczeli do mieszkających w okolicy sklepikarzy z Pakistanu i Bangladeszu: „To wy jesteście powodem nieszczęść Greków! Macie tydzień, żeby się stąd wynieść!".

O ile jeszcze kilka lat temu większość Greków z niesmakiem przyjmowała hasło „oczyścić Grecję z brudu", o tyle dzisiaj coraz powszechniejsze jest przekonanie, że być może Złoty Świt jest zbyt radykalny, ale „coś jest na rzeczy". Grecja stała się krajem tranzytowym dla tysięcy nielegalnych przybyszów z Azji i Afryki Północnej. Zjawisko to stało się tak masowe, że dla jego ograniczenia rząd chce zbudować wysoki płot na granicy lądowej z Turcją. Większość przybyszów zamierza się przedostać na Zachód, ale często im się to nie udaje, dlatego miesiącami wegetują w Grecji w warunkach skrajnej nędzy. Zdarza się, że popełniają przestępstwa, dokuczliwe są zwłaszcza przypisywane im drobne kradzieże.

W dużych miastach, głównie w Atenach, regularnie dochodzi do ataków na imigrantów. W ostatnich dniach pobito Algierczyków śpiących na plaży, egipskiego rybaka, Pakistańczyka na stacji metra, spokojnie idącego ulicą Albańczyka. Najgłośniejszym echem odbiło się „polowanie" na imigrantów zorganizowane w maju 2011 r. po zabójstwie mężczyzny, które przypisano nielegalnym przybyszom z Azji. Nikt nie odnotowuje przypadków spoliczkowania, słownej agresji albo wyrzucenia osób o ciemnym kolorze skóry z autobusu. Imigranci rzadko zgłaszają przypadki napaści, tym bardziej że najczęściej spotykają się z obojętnością świadków. Zdarza się nawet, że policjanci odmawiają interwencji. Zastraszeni imigranci coraz częściej poruszają się po mieście tylko w grupach.

Na problem przemocy wobec imigrantów zwraca uwagę przedstawiony w tym tygodniu raport Human Rights Watch pod tytułem „Przemoc na ulicach". Autorzy opracowania zwracają uwagę na nieadekwatną reakcję władz i na niepokojącą atmosferę przyzwolenia dla prześladowań. Niepokój HRW wzbudza też pobłażliwość organów państwa – greckie sądy nie wymierzyły nigdy maksymalnej kary nawet za najcięższe przypadki ataków na imigrantów z użyciem niebezpiecznych narzędzi.