Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie przygotował „Katalog reklam niepożądanych w komunikacji miejskiej“, czyli wytyczne dla przewoźników, co można reklamować w autobusach, tramwajach czy metrze, a czego nie.
Jak tłumaczą władze tej jednostki, to do obowiązków ZTM należy zapewnienie komfortu wszystkim podróżującym, szanując zasady współżycia społecznego.
Jak stwierdza dyrektor ZTM Leszek Ruta w piśmie do Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej, zdarzały się sytuacje, że reklamy, które przychodziły od firm przewozowych do akceptacji ZTM, zawierały sceny drastyczne (przemocy) lub odnośniki w nich eksponowane kierowały do stron internetowych o charakterze pornograficznym.
– Ponadto w naszej ocenie dokument przygotowany przez nas jest w dużej mierze zbieżny z kodeksem etycznym reklamy, wzmacnia więc jego przekaz – zapewnia Ruta.
Zakaz deprecjacji
Jakich reklam nie chce w miejskiej komunikacji ZTM? Przede wszystkim przesyconych erotyzmem oraz zawierających elementy pornograficzne czy nakłaniających do nienawiści lub przemocy w stosunku do jakiejkolwiek organizacji, osoby lub grupy osób. Niedozwolone są też formy zawierające treści dyskryminujące, w szczególności ze względu na rasę, przekonania religijne, płeć, preferencje seksualne czy narodowość.
Reklamy nie powinny też przedstawiać przedmiotowego traktowania człowieka i uwłaczać jego godności (np. reklamy przedstawiające sceny przemocy) ani propagować postaw kwestionujących prawa zwierząt czy sugerować niehumanitarne traktowanie zwierząt (z wyjątkiem potrzeb kampanii społecznych). Zakazane będą reklamy zachęcające do korzystania z rzeczy i przedmiotów mogących stwarzać zagrożenie dla użytkownika oraz jego otoczenia.