Podczas finału Pucharu Polski w maju 1980 r. w Częstochowie doszło do krwawych walk między kibicami Lecha Poznań i Legii Warszawa. Oficjalne źródła podały, że zginęła jedna osoba. Nieoficjalnie mówiono o ośmiu. Teraz 5 stycznia fanatyczni kibice „Kolejorza” i Legii w Częstochowie ponownie staną obok siebie. A wraz z nimi sympatycy innych klubów: Wisły, Cracovii, Widzewa i ŁKS, Arki i Lechii. Nie po to, by walczyć. Podczas V Patriotycznej Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę będą modlić się za ojczyznę.
– Pielgrzymka kibiców jest piękną, oddolną inicjatywą. Wyszła od samych kibiców, z tych przecież na co dzień zwaśnionych środowisk klubowych. Ale na Jasnej Górze wygaszają negatywne emocje, szukają wyciszenia w modlitwie, słuchają i chcą słuchać, widzą, że są idee, które ich nie dzielą, ale łączą – mówi „Rz” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Ten znany m.in z opozycyjnej działalności w okresie PRL kapłan na Jasnej Górze z kibicami spotkał się już dwa razy. W tym roku też jedzie.
– Pewnie, że nie wszyscy kibice jadący do Częstochowy to aniołki i na pewno nie do wszystkich trafi to, co tutaj usłyszą. Ale takie wspólne spotkanie, modlitwa i dyskusja to próba zaszczepiania pozytywnych wartości na trudnym gruncie. I bardzo często przynosi to pozytywne rezultaty – dodaje ks. Isakowicz-Zaleski.
– To nie jest działanie wizerunkowe. Nikt nas nie zmusza, nie biegniemy z tym do mediów „patrzcie, jesteśmy dobrzy, bo się modlimy". Ludzie jadą, bo chcą, bo mają taką potrzebę osobistego porozmawiania z Bogiem o tym, co robimy, w co wierzymy, w co się angażujemy – dodaje Wojciech, jeden z liderów środowiska kibiców Legii.