Reklama

Kryzys bije w ludzi

Bieda, bezrobocie, niższe pensje, minorowe nastroje – taką cenę płacimy za spowolnienie.

Aktualizacja: 31.05.2013 03:01 Publikacja: 31.05.2013 02:54

Kryzys bije w ludzi

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Gospodarka w I kw. tego roku była w ciut lepszej formie niż w I kw. 2009 r., gdy najmocniej uderzyła w nas pierwsza fala światowego kryzysu. Jak podał właśnie GUS, PKB wzrosło w tym roku o 0,5 proc., cztery lata temu – o 0,4 proc. A jednak dla zwykłych ludzi obecna odsłona kryzysu jest znacznie bardziej dotkliwa.

Przede wszystkim  trudniej jest o pracę. Bezrobocie – jak wynika z podanych w środę przez GUS badań aktywności ekonomicznej ludności (BAEL) – wynosi 11,3 proc.  W I kw. 2009 r. było to zaledwie 8,3 proc. Co więcej, w porównaniu z końcem roku ubyło aż 345 tys. miejsc pracy. To największy spadek od lat.

Ci, którzy pracują, nie mają co liczyć na podwyżki. Nasze pensje praktycznie stoją w miejscu. W I kw. wzrosły raptem o 2,6 proc., podczas gdy cztery lata temu aż o 6,8 proc.  Jednym z efektów tej sytuacji jest to, że coraz więcej rodzin popada w skrajne ubóstwo. Nie maleje też ogólna liczba osób żyjących w nędzy.

W nadchodzących miesiącach nie ma co liczyć na poprawę. – By powstawały etaty, potrzebne są inwestycje, a tych jest jak na lekarstwo – mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Bezrobocie będzie powoli rosło. Ryzyko utraty pracy i środków na życie będzie coraz większe – dodaje.

Dlaczego obecny kryzys jest bardziej odczuwalny dla zwykłych ludzi? – Cztery lata temu mieliśmy silny popyt krajowy – wyjaśnia Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula. Inwestycje, m.in. te przed Euro 2012, szły pełną parą, a dzięki obniżce składek ZUS i PIT ludziom zostawało więcej pieniędzy do wydania. Przedsiębiorstwa miały zbyt na swoje produkty w kraju i nie musiały tak silnie ograniczać skali produkcji i zwalniać pracowników. – Dziś dotyka nas i recesja w strefie euro, i kryzys wewnętrzny – tłumaczy Rybiński.

Reklama
Reklama

Jego słowa potwierdzają dane. W I kw. wydatki na konsumpcję w ogóle nie wzrosły, przed czterema rosły w tempie 3 proc. – Istotne jest też to, że 2009 był pierwszym rokiem załamania po latach tłustych. Ten rok to co najmniej drugi chudy rok, nastroje są coraz gorsze – uzupełnia Petru.

W 2012 r. gospodarka rozwijała się w tempie 1,9 proc., w tym roku najbardziej optymistyczne rządowe prognozy mówią o 1,5 proc. Analitycy o blisko 0,9 proc. Są też tacy, którzy wróżą nam recesję. – Mamy przed sobą trzy lata stagnacji, PKB będzie raz na lekkim plusie, raz na lekkim minusie, ale w sumie będzie wychodzić na zero – wieszczy Rybiński.

Szybkiej recepty na uzdrowienie gospodarcze niestety nie ma. Budżet świeci pustkami, zadłużać się już nie możemy  i rząd nie bardzo może dać gospodarce impuls w postaci wyższych inwestycji czy obniżki podatków.

Jedyną drogą są postulowane od lat reformy prowadzące do ograniczenia kosztów funkcjonowania przedsiębiorców i zmniejszające wydatki budżetu. Jak podkreśla Petru, część z nich (odbiurokratyzowanie gospodarki, zmiany w prawie pracy, dalsza prywatyzacja) jest mało kosztowna politycznie, a mogłaby przynieść efekty w ciągu roku. Część wymagałaby naruszenie status quo – np. likwidacja przywilejów emerytalnych czy opodatkowanie rolników. – Partii rządzącej spada poparcie na dwa lata przed wyborami, więc żadnych trudnych reform nie będzie. W sumie ze względu na ograniczenia instytucjonalne i polityczne rząd nie zrobi nic, by ludziom żyło się lepiej – uważa Rybiński.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama