Sprzedam dziecko za 20 tysięcy złotych

W Internecie zaczynają się pojawiać ogłoszenia dotyczące sprzedaży nienarodzonych dzieci – alarmują eksperci monitorujący sieć.

Publikacja: 28.08.2013 03:24

„Rz" znalazła dwa takie szokujące ogłoszenia (reprodukujemy je obok). Zostały opublikowane na jednej z wirtualnych tablic ogłoszeniowych. Za pośrednictwem tego rodzaju serwisów można kupić samochód, działkę, a nawet maszyny budowlane. Pośród tego typu ofert w dziale „Dla dzieci" w czerwcu pojawiły się anonse zatytułowane „Sprzedam dziecko".

To będzie dziewczynka

Oba ogłoszenia, sądząc po ich treści, wprowadzone zostały przez nastolatki. W pierwszym 18-latka bez nałogów informuje, że wraz ze swoim chłopakiem szukają ludzi, którzy chcieliby kupić dziecko. Informuje, że jest w drugim miesiącu ciąży, a cena zostanie dostosowana do możliwości finansowych nabywców.

Drugie ogłoszenie zostało zamieszczone przez 17-latkę. Dołączono do niego zdjęcie USG płodu. Dziewczyna podkreśla, że dba o ciążę, podaje płeć dziecka i zaręcza, że jest ono zdrowe i dobrze się rozwija. Cena 20 tys. zł.

Znaleźliśmy Polki sprzedające dzieci (wideo)

– To pierwsze tego typu zgłoszenie w blisko ośmioletniej historii funkcjonowania Dyżurnet.pl w Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (do Dyżurnet.pl można zgłaszać przypadki naruszeń prawa w Internecie – red.). Ten incydent może stanowić nie tylko zapowiedź niepokojącego trendu, ale także potwierdzenie istnienia już w Polsce nowego zjawiska – mówi Michał Chrzanowski, dyrektor NASK.

Jego zdaniem należy to traktować jako poważne ostrzeżenie. Ale jak przekonują eksperci, nie musi dochodzić tu do działań niezgodnych z polskim prawem.

– Choć oferta sprzedaży nienarodzonego dziecka za pośrednictwem Internetu budzi wątpliwości natury etycznej, to takie zjawisko nie musi być handlem ludźmi – uważa Irena Dawid-Olczyk z Fundacji La Strada. Wyjaśnia, że ze zjawiskiem handlu ludźmi mamy do czynienia dopiero wtedy, gdy celem jest wykorzystanie osoby będącej przedmiotem transakcji, czyli np. zmuszanie jej do pracy, żebractwa czy prostytucji.

– W omawianej sytuacji możemy równie dobrze mówić o adopcji ze wskazaniem. Matka zdaje sobie sprawę, że nie będzie w stanie wychować dziecka, i szuka dla niego odpowiedniego domu. To, czy ktoś za to zapłaci, jest już kwestią drugorzędną – dodaje.

W jej ocenie problemem jest to, że niektóre tego typu adopcje prowadzone są nielegalnie – bez udziału sądu rodzinnego, który decyduje w takich sprawach. Polega to na tym, że matka w urzędzie stanu cywilnego deklaruje, iż ojcem biologicznym dziecka jest mężczyzna, który chce nabyć prawa rodzicielskie do dziecka, sama zaś zrzeka się swoich. W takiej sytuacji dochodzi do poświadczenia nieprawdy przed urzędnikiem państwowym. I tylko za to grozi kara.

Dwa tysiące nielegalnych adopcji

Zdaniem Beaty Dołęgowskiej, prezes fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina, szara strefa może sięgać nawet 2 tys. adopcji rocznie.

– Takie dane podał kiedyś rzecznik praw dziecka, biorąc pod uwagę, że legalnych adopcji w Polsce mamy 3 tys. rocznie. To pokazuje, jak poważny jest to problem – mówi Dołęgowska.

Z czego to wynika? – Problem bezpłodności jest coraz bardziej powszechny, z drugiej strony procedury adopcyjne potrafią trwać trzy, a niekiedy nawet pięć lat. Zabrzmi to brutalnie, ale dziecko stało się po prostu pożądanym towarem i dlatego rozwija się szara strefa, która zaczyna wchodzić do Internetu – dodaje prezes fundacji. Podkreśla, że w ciągu kilku ostatnich lat zamknięto 45 proc. ośrodków adopcyjnych, a na te, które pozostały, z roku na rok nakłady są coraz mniejsze.

Przekroczona granica

– To, co nas w tej sprawie oburza, to traktowanie dziecka jako towaru – mówi prof. Marek Konopczyński, specjalista od resocjalizacji i pedagogiki, rektor Pedagogium Wyższej Szkoły Nauk Społecznych w Warszawie. – Ludzkie życie nie może być przedmiotem handlu, w żadnej formie. Należy zwrócić jednak uwagę, że w obecnej dobie dla wielu jedyną niekwestionowaną społecznie wartością jest pieniądz. Pojawianie się takich ogłoszeń pokazuje, że w pogoni za tą wartością przekroczyliśmy kolejną granicę moralności – komentuje.

O komentarz „Rz" poprosiła rzecznika praw dziecka, ale w jego biurze usłyszeliśmy, że jedyna osoba, która zajmuje się tym tematem, jest na urlopie. Z kolei wiceszefowa Parlamentarnego Zespołu ds. Dzieci, senator PO Grażyna Sztark, którą zapoznaliśmy ze sprawą, mimo że obiecała nam przekazać swoje stanowisko, przestała odbierać telefony.

Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie