– Nie potwierdzam, że będę kandydował. Potwierdzam jednak, że jestem zainteresowany kandydowaniem – mówi poseł Ruchu Palikota Robert Biedroń. Jak ustaliła „Rz", to on ma największe szanse na objęcie funkcji sprawozdawcy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ds. LGBT, czyli lesbijek, gejów, bi- i transseksualistów.
Rada Europy, często mylona z instytucjami UE, jest międzynarodową organizacją rządową. Ma też swoje Zgromadzenie Parlamentarne, w skład którego wchodzi 636 członków będących posłami do parlamentów krajowych. Kilkanaście miesięcy temu zgromadzenie powołało funkcję sprawozdawcy ds. LGBT. Koordynuje on walkę o prawa mniejszości seksualnych w państwach członkowskich.
Pierwszym sprawozdawcą został norweski socjalista Håkon Haugli, jednak będzie musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Nie bierze udziału we wrześniowych wyborach do norweskiego parlamentu, więc straci też prawo zasiadania w zgromadzeniu. Jego następcę wybierze ono najprawdopodobniej pod koniec września. – To, czy moja kandydatura zostanie zgłoszona, zależy od poparcia frakcji socjalistów – mówi Biedroń. Jednak wiceszef polskiej delegacji do zgromadzenia Tadeusz Iwiński z SLD potwierdza, że „pojawiła się idea", by zgłosić posła RP. – Choć w zgromadzeniu działa od stosunkowo od niedawna, jest aktywniejszy niż wielu jego kolegów – tłumaczy.
Biedroń włączył się w organizację konferencji Zgromadzenia Parlamentarnego na temat praw gejów, która odbyła się w marcu w Sejmie. Później brał też udział w pracach nad rezolucją zgromadzenia o zapobieganiu dyskryminacji. W towarzyszącym rezolucji raporcie Haugli nazwał Biedronia „swoim kolegą".
– Socjaliści uważają, że wybór kandydata z kraju postkomunistycznego będzie sygnałem odnośnie do walki z homofobią, m.in. dla Rosji – mówi jeden z członków delegacji.