Przedsiębiorcy zatrudniający niepełnosprawnych ruszają z akcją wysyłania pism do parlamentarzystów. Tłumaczą, że jeśli w 2014 r. dofinansowanie do zakładów pracy chronionej się zmniejszy, będą musieli zwalniać niepełnosprawnych pracowników. Z szacunków Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych wynika, że pracę może stracić ponad 100 tys. osób.
Rząd proponuje od przyszłego roku zrównanie dofinansowania dla zakładów pracy chronionej z tym, które dostają wszystkie inne firmy na niepełnosprawnych pracowników. W praktyce te pierwsze stracą ok. 30 proc. dzisiejszych dopłat. – Chcemy namówić polityków, aby przesunęli wejście w życie tych uregulowań do czasu, aż sytuacja na rynku pracy poprawi się, a bezrobocie zacznie spadać. Teraz nie będziemy konkurencyjni – tłumaczy Janusz Magoń, prezes spółdzielni Rena z Rzeszowa.
Jednak szanse na to, że uda im się zmusić rząd do odwrotu, są niewielkie. Te przepisy były odkładane w czasie już od 2008 r. Teraz muszą wejść w życie, bo budżet Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych został zmniejszony o ponad 0,4 mld zł.
Politycy po cichu mówią też, że tych środków byłoby więcej, ale resort pracy mocno zaczął dofinansowywać rodziny, podnosząc np. zasiłki rodzinne czy urlopy rodzicielskie. – Żeby dać jednym, trzeba zabrać drugim. A minister pracy ma więcej zapału, żeby walczyć o rodziny – mówi osoba związana z rządem.
Z drugiej strony sytuacja nie byłaby tak zła, gdyby system pomocy niepełnosprawnym zbudowano inaczej. – Pracodawcy, którzy zatrudniają mniej niż 6 proc. niepełnosprawnych, muszą płacić kary. A ponieważ zatrudnienie osób niepełnosprawnych rośnie, to do funduszu wpływa mniej. I jest ich coraz mniej na dotacje – tłumaczy senator PO Mieczysław Augustyn.