Rzeczpospolita: W Nowy Rok w Czeczenii, w tamtejszych restauracjach i kawiarniach, doszło do serii policyjnych zatrzymań osób, które zamówiły alkohol. Jak to możliwe, że Ramzan Kadyrow, człowiek oddany Rosji, gdzie alkohol pije się hektolitrami, prowadzi politykę prohibicji?
Wojciech Górecki: Kadyrow bez wątpienia jest człowiekiem Kremla, lecz wywalczył sobie dużą niezależność. Jest gwarancją spokoju w regionie i Rosjanie – w zamian za lojalność – tolerują jego niestandardowe zachowania. Płazem uchodzi mu na przykład wprowadzanie elementów szariatu do lokalnego porządku prawnego. I tak w Czeczenii już po godzinie 10 rano nie można sprzedawać alkoholu. W listopadzie miał miejsce głośny wypadek samochodowy, z ofiarami śmiertelnymi, spowodowany przez pijanego kierowcę. Wtedy, rzekomo dobrowolnie, właściciele małych sklepików z alkoholem zrezygnowali z branży. Trzeba dodać, że szariat w Czeczenii jest wprowadzany po cichu; w instytucjach państwowych kobiety obowiązuje muzułmański dress code, którego przecież nikt oficjalnie nie ogłosił. Podobnie jest z prohibicją.