Z tej ścieżki skorzystał Arkadiusz C., uzasadniając żądanie tym, że ojciec i brat dopiero dopytywani przez niego wyjawili fakt, iż było więcej notarialnych testamentów niż jeden, a po jakimś czasie przedstawili je sądowi, rzekomo wcześniej zawieruszone w trakcie przeprowadzki.
Sąd okręgowy oddalił pozew, uznając za wiarygodne wyjaśnienia ojca, że przez telefon dowiedział się od notariusza, iż trzy starsze testamenty nie były ważne, dlatego o nich nie wspomniał. Brat z kolei dowiedzieć się miał o tym tuż przed rozprawą.
Testamenty były rzeczywiście nieważne, gdyż zostały napisane na maszynie i tylko podpisane przez zmarłą, poza tym ostatni, czwarty (notarialny i ważny), odwoływał wcześniejsze. Pełnomocnik pozwanych mec. Paweł Kurcman wskazywał nadto przed sądem apelacyjnym, że żaden z testamentów nie wymieniał powoda wśród spadkobierców, a przyczyną rodzinnego sporu jest to, że zmarła matka pozwała powoda, domagając się rozliczenia z pieniędzy, jakie uzyskał ze sprzedaży jej mieszkania.
Adwokat Magdalena Matusiak-Nowacka, pełnomocnik powoda, wskazywała z kolei, że wersja pozwanych jest niewiarygodna, żaden notariusz nie udziela bowiem tego rodzaju porad czy ocen przez telefon; trudno także uwierzyć, że pozwany syn dowiedział się o tym dopiero na rozprawie. Zresztą to do sądu należy ocena, czy testament jest ważny, czy nie, a nie do zainteresowanych spadkobierców. Nie przekonała jednak sądu apelacyjnego.
– Spadkobierca może być uznany za niegodnego dziedziczenia, jeżeli „umyślnie ukrył lub zniszczył testament", a nie mamy w tej sprawie do czynienia z taką umyślnością – wskazał w uzasadnieniu sędzia Zbigniew Cendrowski. – Ojciec podał niepełną, nieprawdziwą informację, będąc przekonany, że testamenty są nieważne, był więc to tylko błąd co do wiedzy, a nie umyślne działanie. Tym bardziej nie można mówić, że pozwany brat powoda ukrył lub zniszczył testament.
Wyrok sądu apelacyjnego jest prawomocny i ostateczny, ponieważ ze względu na podaną wartość sporu kasacja nie przysługuje (sygn. akt I ACa 293/13).