Prostą drogą dysponowania poszczególnymi elementami spadku jest zapis windykacyjny. Sejm przyjął w piątek kilka redakcyjnych poprawek Senatu do uchwalonej 4 lutego noweli kodeksu cywilnego (oraz kilku innych ustaw, m.in. o notariacie i podatku od spadków i darowizn), więc po pół roku od opublikowania wejdzie ona w życie.
Zapis windykacyjny to zupełnie nowe narzędzie w polskim prawie spadkowym. Zamieszczenie go w testamencie (obowiązkowo notarialnym), a więc przekazanie danej osobie konkretnego składnika majątku, skutkować będzie przejściem jego własności automatycznie w chwili śmierci spadkodawcy.
Obecny zapis (teraz będzie nazywał się zwykły) tylko zobowiązywał spadkobierców do wydania zapisobiorcy zapisanego składnika. W praktyce wydanie (przeniesienie własności) zależało nieraz od ich dobrej woli, a nieraz od sądu. Zdaniem adwokata Zygmunta Olchowicza zapisy takie komplikowały postępowanie spadkowe, a sądy przy pomocy biegłych przeliczały „zapisany" składnik na ułamki spadku.
Zasadą polskiego prawa spadkowego jest teraz (z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy), że w spadku przekazywane są jego ułamki: np. 1/2, 1/3, a nie poszczególne jego części, np. mieszkanie czy sklep. Dlatego za zmianą prawa spadkowego optowały bardzo środowiska biznesu: widzą bowiem w nowym rozwiązaniu ułatwienie sprawnego, mniej konfliktowego przekazywania majątku produkcyjnego spadkobiercom, z których nie każdy chce być przedsiębiorcą czy się na niego nadaje.
Z projektem podczas prac parlamentarnych konkurowała popierana przez notariuszy darowizna na wypadek śmierci. Darowizna byłaby praktycznie nieodwołalna. Tymczasem zapis windykacyjny do chwili śmierci można odwołać kolejnym, np. własnoręcznym, testamentem.