Sąd Najwyższy nie ma wątpliwości, że sąd, rozstrzygając sprawę spadkową, nie może interpretować czy prostować aktów stanu cywilnego.
Liczy się każda litera
Przekonał się o tym Jacek, który po wyjeździe z matką do Niemiec jeszcze w czasach PRL zmienił imię na Hyazinth. Tam też, zawierając związek małżeński, przyjął nazwisko żony i zagubił drugie „polskie" imię. Trzy lata temu wystąpił o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym dwa lata wcześniej ojcu, który nie zostawił testamentu. Sąd Rejonowy, a następnie Okręgowy (obydwa w Warszawie) stwierdziły, że spadek po połowie nabyli on i jego przyrodnia siostra Ewa (mieli wspólnego ojca, który był kawalerem). SR i SO stwierdziły, że Hyazinth O. z niemieckiego aktu małżeństwa wystawionego przez niemiecki urząd stanu cywilnego jest tą samą osobą, która widnieje w starszym polskim akcie urodzenia. W obu aktach są ta sama data i miejsce urodzenia, zgadzają się także imiona i nazwiska rodziców.
Postanowienia te siostra zaskarżyła do Sądu Najwyższego. A ten nie podzielił poglądów niższych instancji. SN wskazał, że zgodnie z art. 1138 kodeksu postępowania cywilnego zagraniczne dokumenty urzędowe mają moc dowodową na równi z polskimi i zasada ta dotyczy także aktów stanu cywilnego niewpisanych w polskim USC. Akty te stanowią wyłączny dowód zdarzeń w nich stwierdzonych, a ich niezgodność z prawdą może być udowodniona jedynie w odrębnym postępowaniu regulowanym prawem o aktach stanu cywilnego.
– Pomiędzy treścią aktu urodzenia Hyazintha O. a danymi z aktu małżeństwa zachodziły istotne rozbieżności – podkreślał w uzasadnieniu sędzia SN Antoni Górski. – O ile różnice w pisowni nazwiska wnioskodawcy i jego ojca (w akcie urodzenia „Ł.", w akcie małżeństwa „L." oraz w imieniu matki: „A.a" i „A.e") można wyjaśnić różnicami w pisowni języka polskiego i niemieckiego, o tyle nie da się tego zrobić w odniesieniu do jego imienia: „H." zamiast „J." oraz pominięcia drugiego imienia. A czynienie przez sądy innych ustaleń co do danych zawartych w akcie małżeństwa było procesowo niedopuszczalne.
W konsekwencji SN zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu.