Policjanci mogli wejść pod lufy

Funkcjonariusze nie wiedzieli, że podczas akcji będą mieli do czynienia z uzbrojonymi gangsterami. Twierdzą, że to wynik zaniedbań wielokrotnie nagradzanej policyjnej urzędniczki

Publikacja: 14.10.2008 04:46

Komendant wojewódzki policji Lech Biernat twierdzi, że nie faworyzuje pracownicy. Ale mimo postępowa

Komendant wojewódzki policji Lech Biernat twierdzi, że nie faworyzuje pracownicy. Ale mimo postępowania w prokuraturze, doceniał ją finansowo

Foto: Rzeczpospolita, Marian Zubrzycki

Policjanci z sekcji samochodowej łódzkiej Komendy Miejskiej w listopadzie 2007 roku przeszukiwali dom podejrzanego o kradzieże samochodów. Byli zaskoczeni, gdy znaleźli dwa pistolety na ostrą i gazową amunicję.

Funkcjonariusze wiedzieli bowiem tylko, że Andrzej S. w 1996 roku zapisał się do sekcji strzeleckiej. O tym, że kupił broń, a po skreśleniu z listy zawodników klubu posługiwał się nią nielegalnie, w Krajowym Systemie Informacji Policyjnej nie było ani słowa.

Podobna sytuacja przytrafiła się funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego. W mieszkaniu handlarza spirytusem natrafili na trzy pistolety, których w ewidencji nie było.

– Przestępcy mogliby strzelać do policjantów, nieświadomych, że idą zatrzymać uzbrojoną osobę. A gdyby funkcjonariusze ABW wiedzieli, że Barbara Blida ma broń, dziś by żyła – mówi Kazimierz Olejnik, były zastępca prokuratora generalnego, który w swojej karierze prowadził sprawy przeciwko gangom.

[srodtytul]Gdzie są akta i wpisy[/srodtytul]

Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych (policja w policji) odkryli, że w Wydziale Postępowań Administracyjnych KWP w Łodzi zginęło 278 stron akt. Za wprowadzanie danych do ewidencji odpowiadała osobiście Małgorzata Gałązka. Była specjalistką ewidencjonującą broń sportową, której znaczną część stanowi broń palna bojowa. – Takie zachowanie jest ewidentnym niedopełnieniem obowiązków – uważa Olejnik. – Wobec pracowników, którzy się tego dopuścili, powinny być wyciągane surowe konsekwencje.

Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Mazowieckim postawiła Gałązce zarzut przestępstwa urzędniczego (grozi za to do trzech lat więzienia), ale sprawę w końcu umorzyła.

– Uznano, że akta zaginęły z jej winy, ale były to jedynie zaniedbania i konsekwencje wobec specjalistki powinni wyciągnąć przełożeni – informuje Witold Błaszczyk z nadzorującej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.

Sama Gałązka mówi tylko: – Nie ponoszę winy za zaginione akta, które zdałam w 2005 roku i nie wiem, co się z nimi potem działo.

Kolejne wydarzenia tego nie potwierdzają. Funkcjonariusze ABW, zatrzymując członka gangu narkotykowego, znaleźli u niego broń, której nie było w rejestrze. Według ustaleń policji wina Gałązki jest bezsporna. Nie wprowadziła danych posiadacza broni do systemu przed 2005 rokiem.

[srodtytul]Wiceszef policji mówi: dość[/srodtytul]

– Otrzymaliśmy wniosek o wznowienie śledztwa w sprawie pracownicy podpisany przez zastępcę komendanta wojewódzkiego Dariusza Banachowicza – mówi Sławomir Kierski z piotrkowskiej prokuratury.

Banachowicz potwierdza, że wysłał wniosek, bo „pojawiły się w sprawie nowe okoliczności”. Prokuratura potraktowała pismo jako zażalenie, zatem rozpozna je sąd.

Gałązka przed dwoma laty przeniosła się z Wydziału Postępowań Administracyjnych do Wydziału Komunikacji Społecznej. Stąd oddelegowano ją do pracy w Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym Pracowników Policji, którego została przewodniczącą. W tym roku mimo prowadzonego przeciwko niej postępowania prokuratorskiego seryjnie zbierała nagrody: w kwietniu dostała 900 zł, w czerwcu 700 zł, a w lipcu na Dzień Policji – 1300 zł. W maju otrzymała też podwyżkę ok. 400 zł, a we wrześniu dodatek specjalny – 180 zł z wyrównaniem od stycznia.

Magdalena Zielińska, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego, tłumaczy, że Gałązka jest nagradzana ze względu na „charakter i wagę wykonywanych zadań związanych z reprezentowaniem pracowników cywilnych KWP”.

Ostatnia podwyżka rozsierdziła pracowników Wydziału Komunikacji Społecznej, którzy dostali po 60 – 100 zł dodatku specjalnego.

Przyszli ze skargą do naczelnika, a ich przełożony Witold Kozicki 18 września na spotkaniu ze związkami i komendantem Lechem Biernatem powiedział, że zaopiniował dla Gałązki 80 zł. Zapytał, dlaczego otrzymała wyższą kwotę. – Bo mi komendant dał – wypaliła Gałązka.

Następnego dnia Kozicki został odwołany z funkcji naczelnika wydziału. Komendant twierdzi, że odwołał Kozickiego z innych powodów i wcale nie traktował Gałązki w uprzywilejowany sposób. Świadczy o tym zawiadomienie do prokuratury wysłane z jego polecenia po ujawnieniu „nowych okoliczności”. – Tak trzeba było postąpić – mówi Biernat.

Policjanci z sekcji samochodowej łódzkiej Komendy Miejskiej w listopadzie 2007 roku przeszukiwali dom podejrzanego o kradzieże samochodów. Byli zaskoczeni, gdy znaleźli dwa pistolety na ostrą i gazową amunicję.

Funkcjonariusze wiedzieli bowiem tylko, że Andrzej S. w 1996 roku zapisał się do sekcji strzeleckiej. O tym, że kupił broń, a po skreśleniu z listy zawodników klubu posługiwał się nią nielegalnie, w Krajowym Systemie Informacji Policyjnej nie było ani słowa.

Pozostało 89% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie