Kto zarzuca prowokację

To nie ABW przygotowała raport z tezą, że ostrzał prezydentów zaplanowała Gruzja – ustaliła „Rz”

Aktualizacja: 27.11.2008 07:59 Publikacja: 27.11.2008 05:23

Choć to Krzysztof Bondaryk, szef ABW, podpisał się pod raportem, że strzały w pobliżu samochodu, którym jechał Lech Kaczyński, były gruzińską prowokacją, to dokument został przygotowany w Centrum Antyterrorystycznym (CAT), w którym pracują eksperci m.in. z ABW, policji, Straży Granicznej i BOR – dowiedziała się „Rz”.

Wczorajszy „Dziennik” napisał, że raport dzień po incydencie w Gruzji przygotowała ABW.

– To nie był materiał ABW – mówi jeden z informatorów „Rz” związanych ze służbami. Drugi dodaje: – Mam podstawy przypuszczać, że materiał ABW powstał formalnie jako efekt współdziałania różnych służb w ramach CAT. W takich sytuacjach szef ABW tylko sygnuje analizę kilku służb.

Według mediów w raporcie miał się znaleźć fragment, w którym twierdzono, że prezydenci Polski i Gruzji sami narazili się na niebezpieczeństwo, udając się w kierunku innego państwa. Szef KGB Osetii przyznał, że pogranicznicy zatrzymali kolumnę z prezydentami.

– Jeżeli w raporcie znalazły się rzeczywiście sformułowania świadczące, że ABW nie uważa Osetii Południowej za integralną część Gruzji, to mamy do czynienia ze skandalem – mówi „Rz” Bogdan Święczkowski, były szef ABW. – Nigdy nie słyszałem, by Polska lub inny kraj oprócz Rosji uznały Osetię za państwo.

Święczkowski jest zdziwiony tempem, w jakim przygotowano dokument. – ABW nie ma zbyt wielkich możliwości działania na miejscu zdarzenia. Raport mógł powstać na podstawie rozmowy z oficerami BOR, ale chyba przede wszystkim z doniesień medialnych. To za mało, by sporządzić rzetelną analizęi.

– Koniec żartów w tej sprawie. Wnioskuję o zwołanie kolegium służb specjalnych – mówi „Rz” Władysław Stasiak, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Nie chce szczegółowo odnosić się do treści raportu, dopóki objęty jest tajemnicą. – Mogę tylko stwierdzić, że dokument formułuje wnioski, nie przedstawiając przesłanek do ich sformułowania – ocenia.

– Jestem zaskoczony, iż ABW formułuje tak kategoryczną tezę, że wydarzenia w Gruzji sprowokowali sami Gruzini. To dość ryzykowne – stwierdził poseł Janusz Zemke (SLD) z Komisji ds. Służb Specjalnych.

Nasze źródła nie wykluczają, że polskie MSZ wyśle do Gruzji notę protestacyjną w związku z pozbawieniem prezydenta ochrony i złamaniem zasad przy organizacji tej wizyty. Premier zapowiedział częściowe ujawnienie raportu, tak by nie narazić interesu naszych służb.

Wariant prowokacji gruzińskiej, wyeksponowany w „Dzienniku”, najpewniej był tylko jedną z hipotez w raporcie. – W analizach powstających dzień po zdarzeniu, służby nigdy nie formują osądów kategorycznych – mówi informator „Rz”. 

Rzeczniczka ABW mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska odmawia odpowiedzi na pytanie o informacje z raportu. – W ABW działa CAT, który w razie takich incydentów sporządza raporty na podstawie wiedzy różnych służb – ucina.

Jacek Cichocki, sekretarz rządowego kolegium ds. służb specjalnych, w „Kropce nad i” nazwał raport „materiałem roboczym”, a nie „ostatecznymi konkluzjami”. Zapowiedział, że dziś zostanie ujawniony. Stwierdził też, że wyjazd prezydentów był zaimprowizowany i nieprzygotowany. – Nie kwalifikuję go jako zamachu – mówił. Dodał, że nie można dziś jednoznacznie wskazać, kto strzelał, ale wiele wskazuje, że strzały padły od strony osetyjskiego posterunku.

[ramka][srodtytul]Strzały przy granicy z Osetią Płd.[/srodtytul]

Do incydentu z udziałem prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego i prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego doszło w niedzielę wieczorem. Saakaszwili chciał pokazać polskiemu prezydentowi punkt kontrolny na granicy Gruzji z Osetią Południową i udowodnić, że stacjonują tam rosyjscy żołnierze, mimo że zgodnie z planem prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego nie powinno tam być rosyjskich oddziałów. Gdy kolumna wozów z prezydentami dojechała na miejsce, w odległości około 30 metrów rozległy się strzały z broni maszynowej. Przy Lechu Kaczyńskim nie było wtedy oficerów ochrony. Nie wiadomo też, dlaczego na czoło kolumny został wypuszczony bus z dziennikarzami. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Zdaniem Lecha Kaczyńskiego strzelali Rosjanie, bo słychać było krzyki w języku rosyjskim. Rosjanie stanowczo jednak zaprzeczyli, by to oni ostrzelali konwój. Incydent określili prowokacją. We wtorek do oddania ostrzegawczych strzałów przyznali się Osetyjczycy. Zapewnili, że nie widzieli samochodu prezydentów.

[/ramka]

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA