– Rozkaz w tej sprawie przyszedł z MON – mówi „Rz” Tomasz Hypki, ekspert ds. lotnictwa. – Według moich informacji Siły Powietrzne dostały 22 tys. ton paliwa do samolotów, a powinny otrzymać 52,2 tys.
W lutym ustne polecenia w tej sprawie wydał dowódcom eskadr stacjonujących w Darłowie, Siemirowicach i Gdyni szef Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Nakazał ograniczyć liczbę godzin w powietrzu aż o połowę w stosunku do tegorocznych planów, które i tak są o połowę mniejsze niż w roku 2008.
Kapitan Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, w której służy 100 pilotów, nie chce komentować tych informacji. – Wykonujemy polecenie przełożonych – powtarza tylko.
Pilot z Marynarki Wojennej: – W Siłach Powietrznych też mają ograniczać nalot. Różnica polega na tym, że u nich piloci F-16 mają w planie 160 godzin, piloci Su-22 120 godzin. Tam, jak się trochę ograniczy nalot, nic wielkiego się nie stanie. A u nas jak się przycina z 20 do 10 godzin rocznie, to pozostaje nam tylko siedzenie i teoretyczne przygotowywanie się do latania.
O cięcia zapytaliśmy także w Lotnictwie Wojsk Lądowych, których piloci latają na śmigłowcach bojowych. – Liczby godzin, które piloci spędzą za sterami śmigłowców, zostały jednoznacznie określone. W przypadku pilotów śmigłowców Mi-24 będzie to minimum 20 godzin – przyznaje ppłk Sławomir Lewandowski, rzecznik dowódcy Wojsk Lądowych. Dodaje, że śmigłowce są intensywnie wykorzystywane w misjach poza granicami kraju, podlegają okresowym naprawom i modernizacjom. – To zmniejsza liczbę maszyn, które mogą być wykorzystywane w codziennej eksploatacji – mówi ppłk Lewandowski. Zaznacza jednak, że zmiany w programie szkolenia pilotów nie mogą spowodować obniżenia poziomu ich wyszkolenia.
[srodtytul]Mniejsze umiejętności[/srodtytul]