Za sterami samolotu Bryza, który rozbił się we wtorek przy lotnisku w Gdyni Babich Dołach, siedział 27-letni porucznik marynarki Przemysław Dudzik. Pilotem był od trzech lat. W ciągu siedmiu lat, wliczając studia, wylatał zaledwie 260 godzin.
Za drugimi sterami siedział 48-letni komandor podporucznik Roman Berski. Miał imponującą liczbę godzin spędzonych w powietrzu – 1500. Jednak według nieoficjalnych informacji Berski większość wylatał na samolotach odrzutowych, a nie lekkich transportowcach typu bryzy.
Wojskowe lotnictwo trapią wyraźnie kłopoty. Gdyńska katastrofa była już trzecią, która wydarzyła się w ciągu ostatnich 15 miesięcy.
W styczniu 2008 r. w Mirosławcu rozbiła się transportowa CASA. Zginęło 20 osób – głównie wysokich rangą oficerów Sił Powietrznych. Przyczynami były m.in. niewłaściwy dobór załogi oraz fatalne warunki atmosferyczne. Śledztwo, które prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, powinno się zakończyć do 24 kwietnia.
W lutym tego roku w okolicach Inowrocławia runął na ziemię ciężki śmigłowiec bojowy Mi24 należący do Wojsk Lądowych. Zginął drugi pilot. Przyczyny wypadku nie są jeszcze znane.