Manewry potrwają do 23 października. Na lądzie i w powietrzu będzie szkolić się blisko 7 tysięcy polskich żołnierzy (w tym żołnierze rezerwy i NSR), a także prawie 900 wojskowych z krajów sojuszniczych (Amerykanie, Brytyjczycy, Kanadyjczycy i Niemcy). Żołnierze będą wykorzystywać ponad 700 jednostek sprzętu.

Jest to pierwsze ćwiczenie przeprowadzone przez Dowództwo Generalne Rodzajów SZ po zmianach wprowadzonych reformą systemu dowodzenia polską armią.

Podczas manewrów szczególne znaczenie będzie miało przećwiczenie przygotowania wojska przed wybuchem kryzysu. "W tym celu uruchomiony i sprawdzony zostanie system mobilizacyjny wybranej jednostki wojskowej: powołani będą żołnierze rezerwy, sprawdzona zostanie gotowość dywizyjnej grupy zabezpieczenia logistycznego oraz pobrane zapasy materiałowe" - opisuje ppłk. Marek Pietrzak, z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Tłem manewrów jest hipotetyczny scenariusz, który zakłada, że pomiędzy dwoma blokami państw doszło do konfliktu o złoża surowców naturalnych. Zabiegi dyplomatyczne nie przyniosły rezultatu. Doszło do działań zbrojnych. Zadaniem żołnierzy reprezentujących sojusz jest odparcie agresji przeciwnika i skuteczny kontratak.

Głównym ćwiczącym jest 11 Dywizja Kawalerii Pancernej wraz z jednostkami podległymi. Na potrzeby manewrów, powołanych zostało kilkuset żołnierzy rezerwy, którzy po raz pierwszy stworzą batalion obrony terytorialnej oraz wzmocnią ćwiczące jednostki wojskowe. W ćwiczeniach wezmą udział także żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych.