CBA węszy w MSZ. Gorąco wokół odwołanego wiceministra Piotra Wawrzyka

Sprawa dymisji wiceministra Piotra Wawrzyka ma związek „z intensywnym śledztwem” CBA. Może chodzić o korupcjogenny system wiz do Polski.

Aktualizacja: 05.09.2023 06:10 Publikacja: 05.09.2023 03:00

Wiceminister Piotr Wawrzyk stracił stanowisko z dnia na dzień

Wiceminister Piotr Wawrzyk stracił stanowisko z dnia na dzień

Foto: Wojciech Olkuśnik/East News

W ubiegły czwartek funkcjonariusze CBA mieli zjawić się w MSZ z postanowieniem o zabezpieczeniu elektronicznego sprzętu wiceministra Piotra Wawrzyka – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Kilka godzin później stracił on stanowisko, a oficjalnym powodem dymisji był „brak satysfakcjonującej współpracy”.

Przesłuchania w MSZ. W tle sprawa Piotra Wawrzyka

Prawdziwą przyczyną jest intensywne śledztwo CBA, które bezpośrednio dotyka wiceministra. Potwierdził to w poniedziałek sam premier na konferencji w Tomaszowie Mazowieckim, po tym gdy zainteresowanie CBA resortem dyplomacji opisała „GW”. – Nastąpiła dymisja, by przeciąć jakiekolwiek wątpliwości – stwierdził enigmatycznie Morawiecki. Przyznał, że toczy się postępowanie wyjaśniające.

Czytaj więcej

Premier Morawiecki odwołał wiceministra Wawrzyka. "Brak satysfakcjonującej współpracy"

Służby i prokuratura konsekwentnie od kilku dni milczą. – Sprawa jest poważna. Nic nie możemy powiedzieć, by nie zaszkodzić w planowanych czynnościach – mówi nam osoba związana z organami ścigania.

Sprawę opisała poniedziałkowa „GW”, sugerując, że mogło chodzić o system wiz. Tak też twierdzą i nasi rozmówcy. CBA miało poprosić w MSZ o salę na cały dzień. Dyrektor generalny oraz trzy osoby z kierownictwa wchodzili tam wielokrotnie, przynosząc im różne dokumenty z departamentu konsularnego, który podlegał wiceministrowi Wawrzykowi, i składali wyjaśnienia.

Zainteresowanie departamentem konsularnym może wskazywać na to, że chodzi o aferę z systemem wizowym, który ma być korupcjogenny. I godzi w wizerunek PiS, który jest przeciwny imigrantom spoza UE. Departament konsularny MSZ miał naciskać na placówki dyplomatyczne, by zwiększyły ilość wydawanych wiz. – Z przekazem, że „biznes potrzebuje więcej ludzi do pracy” – opowiada nam jeden z naszych rozmówców.

Czytaj więcej

Jacek Czaputowicz: Szkoda, że minister Zbigniew Rau nie dostrzega potrzeby debaty

Tymczasem rzeczywiste zapotrzebowanie rynku nie było wcale aż tak duże. – Teraz się balansuje. Pracowników się przenosi. Nie ma więc gwałtownej potrzeby ściągania cudzoziemskich pracowników, i to z takich krajów jak m.in. Pakistan, Uzbekistan, Indie czy Bangladesz – twierdzi nasz rozmówca.

Miliony w wizach. Za pieniądze można było „obejść system”?

Autorem rozporządzenia, które rozszerzało katalog obywateli z 20 państw z ułatwionym dostępem do polskiego rynku pracy (dla których decyzje wizowe miały być podejmowane przez urzędników MSZ pracujących w centrum wizowym), był wiceminister Wawrzyk. Z kolei powiązany z nim rodzinnie, jak twierdzi „GW”, 30-latek Jakub Osajda miał być autorem pomysłu powołania w Łodzi Centrum Decyzji Wizowych dla wydawania wiz dla 20 krajów (miało powstać w prywatnym biurowcu). W kwietniu tego roku otwarcie Centrum w Łodzi firmował sam szef MSZ Zbigniew Rau. „Projekt to kolejna inicjatywa szefa polskiej dyplomacji związana z jego rodzinną Łodzią” – reklamował Łódzki Urząd Wojewódzki.

Osajda, prawnik po UJ, był m.in. asystentem wiceministra MSZ Piotra Wawrzyka oraz pracownikiem Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego w Kielcach oraz niedoszlym posłem. Ostatecznie z rozporządzenia się wycofano. Centrum zostało i generuje koszty.

Cudzoziemcy płacą za otrzymanie wizy ok. 4–5 tys. dolarów, a jeżeli są z takich krajów jak Bangladesz czy Pakistan, to kwoty są jeszcze wyższe – zarabiają na tym pośrednicy.

– Mówiło się, że system „wiza–konsul”, gdzie cudzoziemcy zaklepują miejsca w kolejce, stwarza możliwość dla nieuczciwych graczy. Firmy, które opanowały informatycznie umiejętność rezerwacji miejsca w kolejce, wiedziały, kiedy są wolne miejsca, i w ułamku sekundy były one blokowane – mówi nasz informator.

Cudzoziemcy płacą za otrzymanie wizy ok. 4–5 tys. dolarów

Kto to ustawiał, w jaki sposób, jaką miał korzyść? I czy była to platforma do nielegalnej imigracji do Polski, a stąd – do krajów UE? – Trudno powiedzieć. Jednak rozpowszechniona była opinia, że za pieniądze można było „obejść ten system” – sugeruje jeden z naszych rozmówców z MSZ.

Tworząc system „wiza–konsul”, resort dyplomacji w zasadzie utracił kontrolę nad kolejką osób starających się o legalny wjazd do Polski. Jedni czekali w kolejce na wizę pół roku, inni zadziwiająco krótko.

Nikt tego ruchu nie pilnował. Polska oddała całą techniczną obsługę prowadzenia tego systemu firmie zewnętrznej.

W ubiegły czwartek funkcjonariusze CBA mieli zjawić się w MSZ z postanowieniem o zabezpieczeniu elektronicznego sprzętu wiceministra Piotra Wawrzyka – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Kilka godzin później stracił on stanowisko, a oficjalnym powodem dymisji był „brak satysfakcjonującej współpracy”.

Przesłuchania w MSZ. W tle sprawa Piotra Wawrzyka

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?