Koordynator służb specjalnych i były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński przedstawił w piątek sejmowej speckomisji informację z audytów przeprowadzonych w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
W ciągu ośmiu lat rządów PO–PSL służby miały podsłuchiwać, badać billingi, a nawet śledzić aż 52 dziennikarzy. – Z uwagi na skalę zjawiska można mówić o rozpracowywaniu redakcji dziennika „Rzeczpospolita" na przełomie lat 2009 i 2010 w związku z aferą hazardową i ujawnieniem tych materiałów. Ale to jest tylko jeden z elementów tych patologii czy też działań nielegalnych lub przestępczych, które zostały ujawnione – powiedział Kamiński, wchodząc na posiedzenie. Zapewnił, że PiS chce „jak najwięcej informacji o nieprawidłowościach w działaniach służb przekazać opinii publicznej". – Szukamy dobrej drogi prawnej, żeby odtajnić pewne informacje – podkreślił. Zapowiedział też skierowanie zawiadomień do prokuratury, by to ona wyjaśniła, czy doszło do złamania prawa wobec dziennikarzy.
Wnioski, którymi dysponuje Kamiński, nie są pełne, bo audyty trwają. W materiałach nie przedstawił jednak posłom dowodów, że służby podsłuchiwały dziennikarzy nielegalnie.
– Minister Kamiński, przedstawiając listę, nie kwestionował prawa do podjęcia tych działań, tylko w dwóch przypadkach uznał je za zbyt szerokie – stwierdził poseł PO Marek Biernacki.
Potwierdza to Marek Opioła, szef komisji (PiS). – Nie ma dziś dowodów na to, że podsłuchy czy inne formy zainteresowania służb dziennikarzami były stosowane bez wymaganych prawem procedur, ale audyty trwają. Są pewne nieścisłości, znamiona nielegalnych działań. Trzeba wyjaśnić, czy faktycznie tak było. Powinna to zrobić prokuratura – mówi Opioła.