Reklama

Wojsko: Tatuaż nie przeszkodzi w naborze

MON luzuje przepisy o naborze żołnierzy. Służbę w armii będą mogły pełnić osoby z tatuażem na rękach.

Aktualizacja: 20.10.2016 17:08 Publikacja: 19.10.2016 19:10

Wojsko: Tatuaż nie przeszkodzi w naborze

Foto: Pixabay

– Jeśli ktoś jest zdolny do służby i chce poświęcić się ojczyźnie, głupotą jest nie przyjąć go z powodu tatuażu – mówi Paweł Szramka, poseł Kukiz'15 i były żołnierz zawodowy. Od kilku miesięcy naciska on na MON w sprawie zmiany przepisów dotyczących tatuaży kandydatów do zawodowej służby wojskowej. Resort zgadza się z jego argumentacją i kończy prace nad zmianą rozporządzenia w sprawie wojskowych komisji lekarskich.

Zawiera ono „wykaz chorób lub ułomności uwzględniany przy orzekaniu o zdolności do zawodowej służby wojskowej", a zawarte w nim wymagania odnośnie do tatuaży zaostrzył w 2015 r. ówczesny minister obrony Tomasz Siemoniak z PO. W rozporządzeniu zapisał, że „tatuaże twarzy, szyi i przedramion należy kwalifikować jako szpecące". Oznacza to automatyczne orzeczenie o niezdolności do służby w mundurze.

Wcześniej komisje lekarskie mogły podchodzić do tatuaży w indywidualny sposób. – Pamiętam, że toczyła się dyskusja wokół tego przepisu – wspomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Tomasz Siemoniak. – Uznaliśmy, że skoro armia jest ochotnicza, a o jedno miejsce ubiega się kilkunastu kandydatów, możemy podwyższać kryteria. Nie chciałbym, aby za kilka lat tatuaże mieli członkowie kompanii honorowej, a do tego mogłoby doprowadzić stopniowe poluźnianie wymogów – argumentuje.

Poseł Szramka uważa jednak, że przepisy nie przyniosły nic dobrego, a szczególnie niezrozumiałe są wymagania dotyczące tatuaży na przedramionach. – Większość umundurowania i tak je zakrywa. Co gorsza, tatuaże można mieć w służbie przygotowawczej, a nie wolno ich posiadać przy podpisaniu kontraktu zawodowego – argumentuje.

Relacjonuje, że odkąd zajął się tym tematem, co najmniej raz w tygodniu kontaktują się z nim osoby posiadające tatuaże. – To często dobrze zapowiadający się kandydaci z doświadczeniem w organizacjach obronnych i umiejętnościami strzeleckimi, a ich tatuaże przedstawiają symbolikę patriotyczną – mówi.

Reklama
Reklama

W maju „Polska Zbrojna" opisała przypadek żołnierza Narodowych Sił Rezerwowych z woj. kujawsko-pomorskiego, który mimo świetnych referencji nie dostał się do zawodowej armii z powodu rysunku na przedramieniu. Na forach internetowych o wojskowości opisywany jest też przypadek utalentowanego snajpera, którego z powodu tatuaży wydalono ze służby.

„Praktyka orzecznicza pokazała, iż taka kwalifikacja nie przyniosła spodziewanych efektów, a ponadto nie pozostawiła orzecznikom pola do interpretacji indywidualnych przypadków" – pisze Ministerstwo Obrony w uzasadnieniu do projektu zmiany rozporządzenia. Nowe przepisy mają dać komisjom lekarskim wolną rękę w orzekaniu, czy tatuaż jest szpecący i przekłada się na niezdolność do służby.

Środowisko wojskowych jest jednak podzielone w opinii, czy żołnierze powinni posiadać tatuaże. Były komandos ppłk Krzysztof Przepiórka twierdzi, że widoczny rysunek na ciele może ułatwić dekonspirację, co jest szczególnie groźnie w przypadku żołnierzy wojsk specjalnych.

– Dziś żołnierze i tak mają lepiej niż za komuny. Wtedy nawet za najdrobniejszy tatuaż wysyłano na obserwację psychiatryczną – przypomina.

Były szef BBN gen. Roman Polko zgadza się z opinią, że żołnierze powinni unikać widocznych tatuaży, ale zauważa, że dla wielu z nich mają one wartość sentymentalną.

– Żołnierze GROM po swojej pierwszej misji w Iraku w 2003 r. zdecydowali się na zrobienie wspólnego tatuażu, choć nie powinienem zdradzać, w jakim miejscu i co przedstawiającego – opowiada.

Reklama
Reklama

Generał dodaje, że liberalne podejście do tatuaży mają inne armie. – Gdy na początku lat 90. wyjechałem na bojową misję do byłej Jugosławii, byłem w lekkim szoku, widząc Holendrów z zespołu łącznikowego. Byli wytatuowani i mieli długie włosy, co nie przeszkadzało im być dobrymi żołnierzami – wspomina.

Przed rokiem limity tatuaży zniosła armia USA. Choć poprzednia regulacja i tak mogła wydawać się liberalna. Przewidywała, że żołnierz może mieć cztery rysunki poniżej łokci i kolan, każdy o wielkości nie większej niż dłoń.

– Nie da się ukryć, że funkcjonujemy w czasach mody na tatuaże – zauważa gen. Polko.

A z wpisów na forach internetowych wynika, że niewielkie tatuaże są też coraz częściej tolerowane w polskiej policji. Tam przepisy nie rozstrzygają jednoznacznie, jakiego rodzaju rysunek na ciele powinien być uznany za szpecący.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama