PRL oddał zdrowie, III RP – rentę – historia 68-letniego dziś porucznika Wojciecha Raczuka, funkcjonariusza wydziału kryminalnego Milicji Obywatelskiej w Białej Podlaskiej, pokazuje, jak rozlicza się mundurowych bohaterów.
Raczuk od 1983 r. jest inwalidą II grupy po tym, gdy w pościgu za zabójcą Józefem Koryckim został podziurawiony kulami z broni maszynowej. Był wtedy funkcjonariuszem sekcji zabójstw Komendy Wojewódzkiej MO w Białej Podlaskiej. 8 lutego 1982 r. podczas próby zatrzymania jednego z najgroźniejszych wówczas przestępców kryminalnych, ściganego za zabójstwo, został ciężko ranny. Z 18 kul z broni maszynowej sześć trafiło Raczuka – w piersi, brzuch, bark i szyję. Kule uszkodziły wątrobę, przerwały nerw splotu barkowego lewej ręki, rozerwały żuchwę. Gdyby nie portfel, który miał w kieszonce na piersi, Raczuk by nie przeżył – jedna z kul trafiła w serce. Po tym wydarzeniu nigdy do służby nie wrócił – w sierpniu 1983 r. przeszedł na dożywotnią rentę inwalidzką.