Żołnierze formalnie oskarżeni

Sprawa Nangar Khel. Prokuratura oddaliła wnioski dowodowe obrońców. Dziś do sądu trafi akt oskarżenia przeciw siedmiu żołnierzom za ostrzał wioski w Afganistanie

Publikacja: 08.07.2008 00:02

Komandosi z Bielska-Białej Jacek J. i Robert B. wyszli z aresztu w Poznaniu 12 maja. Tak jak pozosta

Komandosi z Bielska-Białej Jacek J. i Robert B. wyszli z aresztu w Poznaniu 12 maja. Tak jak pozostali oskarżeni, będą odpowiadać przed sądem z wolnej stopy

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Adwokaci żołnierzy wnioskowali między innymi o przeprowadzenie w Afganistanie wizji lokalnej oraz włączenie do akt sprawy zapisów z nasłuchu, który w rejonie Nangar Khel prowadzili Amerykanie.

Ze stenogramów miałoby wynikać, że w dniu feralnej akcji w okolicach wioski działali talibowie. Prokuratura jednak powiedziała „nie”.

Dlaczego? Śledczy uznali, że kolejne czynności niczego nie zmienią. – Wszystkie możliwe dowody w tej sprawie zostały zgromadzone. Materiał, którym dysponujemy, jest kompletny – przekonuje Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu.

Dziś do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie trafi akt oskarżenia. Zarzuty, które w listopadzie zeszłego roku usłyszeli żołnierze, uległy tylko nieznacznym modyfikacjom.

Sześciu wojskowych odpowie przed sądem za zbrodnię wojenną. Grozi za to dożywocie. Na siódmym ciąży zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny. Może trafić do więzienia nawet na 25 lat. Na podstawie opinii biegłych psychiatrów prokuratura doszła jednak do wniosku, że czterej żołnierze – szeregowi oraz dowódca plutonu – mieli ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem. Oznacza to, że mogą liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Jeśli także sąd się ku temu przychyli, dostaną zaledwie kilkuletnie wyroki.

Obrońcy żołnierzy przyznają, że spodziewali się oddalenia wniosków. – Moim zdaniem jednak nie była to najszczęśliwsza decyzja. Dotyczy to zwłaszcza wniosku o przeprowadzenie wizji lokalnej. Bez tego ani prokurator, ani sąd, ani nawet adwokat nie będą w stanie właściwie ocenić zebranego materiału – uważa mecenas Andrzej Reichelt, obrońca dwóch żołnierzy. Przyznaje, że wnioski dowodowe raz jeszcze złoży przed sądem. – Wcześniej jednak będę pewnie zabiegał o cofnięcie aktu oskarżenia do prokuratury. Prokuratorowi łatwiej zorganizować wizję lokalną – podkreśla Reichelt.

Adwokaci żołnierzy chcieli m.in. kolejnej wizji lokalnej w Afganistanie

Z kolei gen. Sławomir Petelicki, twórca i pierwszy dowódca jednostki specjalnej GROM, uważa, że bardzo interesujące może być uzasadnienie decyzji prokuratury o zamknięciu śledztwa. – Lepiej poczekać z komentarzami do poznania treści dokumentu – mówi gen. Petelicki.

Zabudowania pod Nangar Khel zostały ostrzelane w sierpniu zeszłego roku. W listopadzie siedmiu żołnierzy trafiło do aresztu. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.

Dowódca bazy Wazi Khwa twierdzi, że nigdy nie rozkazał atakować cywilnych zabudowań. Żołnierze biorący udział w akcji utrzymują z kolei, że nie celowali do domów, a masakra to efekt wadliwie działającej amunicji.

„Rz” już kilka miesięcy wcześniej informowała, że żołnierze wysyłali do przełożonych medunki o tym, że amunicja, której używają, „koziołkuje” i trafia nawet kilometr od celu.

Wady sprzętu wojskowego potwierdzili też biegli, którzy badali go na miejscu, w Afganistanie. Raport trafił do prokuratury kilka tygodni temu. Jest korzystny dla komandosów z jednostki w Bielsku-Białej.

Rz: Prokuratura zamknęła śledztwo w sprawie Nangar Khel. Zarzuty się nie zmieniły, a do sądu ostatecznie trafi akt oskarżenia. Spodziewał się pan takiego rozstrzygnięcia?

Mecenas Piotr Kruszyński: Przyznam szczerze, że jestem rozczarowany. Prokuratura na siłę pcha akt oskarżenia do sądu, nie zważając na racjonalne argumenty adwokatów. Nie mogę zrozumieć, dlaczego śledczy się nie zgodzili, żeby przeprowadzić w Afganistanie, na miejscu ostrzału, wizję lokalną z udziałem oskarżonych i obrońców. Pana zdaniem mogłoby to mieć jakikolwiek wpływ na zarzuty wobec żołnierzy?Oczywiście. Żołnierze wielokrotnie powtarzali, że wizja lokalna przeprowadzona bezpośrednio po tragedii była nierzetelna. Zorganizowano ją w zupełnie innym miejscu. A przecież prawidłowo przeprowadzona wizja mogłaby przynieść odpowiedzi na wiele pytań – na przykład, czy podejrzani z miejsc, gdzie stali, rzeczywiście mogli widzieć cywilów. Na pewno złożę w sądzie wniosek o zwrot sprawy do postępowania przygotowawczego.

Czytał pan akta, które zgromadziła prokuratura. Czy pana zdaniem łatwo będzie odpierać jej argumenty przed sądem?

Na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Ale nasze argumenty są równie mocne i sądzę, że to one przeważą.

Ale nawet sądy kolejnych instancji, orzekając o stosowaniu aresztu wobec podejrzanych, podkreślały, że zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy w dużym stopniu uprawdopodobnia popełnienie przestępstwa.

Mam inne zdanie na ten temat. Sądzę, że możemy być jednak dobrej myśli.

rozmawiał Łukasz Zalesiński

Adwokaci żołnierzy wnioskowali między innymi o przeprowadzenie w Afganistanie wizji lokalnej oraz włączenie do akt sprawy zapisów z nasłuchu, który w rejonie Nangar Khel prowadzili Amerykanie.

Ze stenogramów miałoby wynikać, że w dniu feralnej akcji w okolicach wioski działali talibowie. Prokuratura jednak powiedziała „nie”.

Pozostało 93% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie