Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie największego skandalu finansowego w służbach specjalnych ostatnich lat. Katarzyna G., która wyniosła z CBA w sumie 9 mln 230 tys. zł, została skazana na sześć lat i cztery miesiące pozbawienia wolności, jej mąż Dariusz – na osiem lat.
– Jestem usatysfakcjonowany wyrokiem, zwłaszcza tym, że udało się zabezpieczyć mienie na poczet orzeczonego przez sąd obowiązku naprawienia szkody, a więc przywłaszczone pieniądze wrócą do CBA – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Przemysław Ścibisz z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
W wyroku sąd bowiem orzekł, że małżonkowie G. muszą solidarnie zwrócić CBA ponad 9,2 mln zł „zabezpieczone na rachunkach STS tytułem naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem, uznając, że pieniądze te należą do oskarżonych". Szybkie zajęcie kont bukmachera uchroniło CBA przez utratą milionów.
Wpłat na 10 mln zł
Cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami ze względu na „ważny interes państwowy". Media poznały sentencję wyroku, ale uzasadnienia już nie. Według naszych informacji sąd praktycznie w całości podzielił ustalenia prokuratury, a oskarżonym wymierzył kary o pół roku niższe niż zażądał prokurator.
Afera z przeznaczonymi na cele operacyjne milionami złotych, które zniknęły z kasy CBA, wybuchła w grudniu 2019 r., gdy okazało się, że w kasie nie ma gotówki, która miała trafić do NBP. Katarzyna P. przyznała, że wzięła 4 mln zł – dla teściowej, której groziła utrata pensjonatu w Bieszczadach – i dała je mężowi, a ten zdeponował ją u bukmachera, „by spłacić matkę" i oddać pieniądze CBA. Prokuratura jednak ustaliła, że kasjerka latami podbierała środki z kasy służby – wyniosła aż 9 mln 230 tys. 194 zł w niecałe cztery lata (robiła to od marca 2017 r.) – wskazuje akt oskarżenia, który opisywała „Rzeczpospolita".