O planowanej wizycie poinformowało dziś RMF FM. W planie wizyty - poza udziałem w oficjalnych obchodach, czyli składaniem wieńców pod pomnikiem milicjantów poległych na służbie i udziałem w koncercie - przewidziane były rozmowy z wysokimi rangą przedstawicielami władz białoruskich. Matejuk miał się spotkać m.in. z białoruskim ministrem spraw wewnętrznych Władimirem Naumowem, który przez obrońców praw człowieka uważany jest za głównego odpowiedzialnego za polityczne represje na Białorusi.

- Ta wizyta legitymizuje polityczne represje na Białorusi - ocenił jeden z liderów białoruskiej opozycji, Anatolij Lebiedźka. Najbardziej oburzało go planowane spotkanie z szefem MSW. Jak twierdzi Lebiedźka, Naumow osobiście odpowiada za prześladowanie opozycji na Białorusi. - Ma duże doświadczenie, którym może się podzielić: doświadczenie, jak rozpędzać demonstracje, jak organizować polityczną inwigilację wobec tych, którzy myślą inaczej, niż należy - ironizował w rozmowie z RMF FM.

Plany szefa tłumaczył w TVN24 rzecznik Komendy Głównej podinsp. Mariusz Sokołowski. Zapewniał, że wizyta "nie ma politycznego charakteru". - Białoruś jest naszym sąsiadem - mówił rzecznik dodając, że służby obu krajów muszą działać wspólnie w wielu przypadkach, np. walcząc z przemytem narkotyków czy przestępczością zorganizowaną.

Kilka minut później rzecznik poinformował jednak, że komendant główny na Białoruś się nie wybiera, bo musi uczestniczyć jutro w sejmowej dyskusji nad nową ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Do Mińska pojadą tylko dyrektorzy biur zajmujących się zwalczaniem przestępczości.