„Rz” dotarła do przygotowanego przez MSWiA projektu ustawy o zasadach użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej przez wszystkie służby (m. in. policję, ABW, Straż Graniczną).
Co proponuje resort? By zrezygnować ze strzału ostrzegawczego. Mundurowy po okrzyku określającym formację, np. „Policja!”, i ostrzeżeniu „Stój, bo strzelam!”, będzie mógł od razu otworzyć ogień w stronę przestępcy, który nie podporządkuje się jego poleceniom.
Według autorów projektu strzał ostrzegawczy może przynieść więcej szkody niż pożytku. – Oddany na przykład w sufit może zagrozić niewinnym ludziom – przyznaje Piotr Maciejczyk „Cień”, były oficer GROM.
– W terenie zabudowanym strzał ostrzegawczy stwarza duże ryzyko. Rykoszet może ranić osoby postronne – dodaje dr Zbigniew Rau, były wiceszef MSWiA i były oficer policji. – Nie obawiałbym się tu nadużyć. Praktyka jest taka, że policjanci używają broni w ostateczności.
Bo warunki użycia broni się nie zmienią: ma to być środek ostateczny, stosowany w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia, gdy zawiodą wszystkie inne. – Argumentacja jest przekonująca. Ale jeżeli zrezygnuje się ze strzałów ostrzegawczych, to policjanci muszą strzelać tak, żeby nie zrobić krzywdy: w nogi albo w ręce – mówi prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW. Obok znanych już środków przymusu katalog ustala też nowe. Jednym z nich będzie blokada stawu kolanowego zakładana osobom konwojowanym. – Unieruchamia staw kolanowy tak, że nie ma szans ucieczki – tłumaczy „Rz” urzędnik MSWiA. Można ją zastosować np. u skazanego biorącego udział w pogrzebie bliskiego. Dziś muszą ich pilnować strażnicy.