Dziś prezydent Lech Kaczyński i szef MON Bogdan Klich spotkają się w Gdańsku. Będą rozmawiać m.in. o przyszłości dowódcy Wojsk Lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka.
Jak twierdzą rozmówcy „Rz”, generał najprawdopodobniej straci stanowisko. Jednak żaden z decydujących o tym polityków wciąż nie chce powiedzieć tego publicznie. Dlaczego? – Generał jest bardzo popularny w społeczeństwie, więc politycy chcą go odwołać tak, by odium nie spadło na nich – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.
Jak poinformował rzecznik rządu Paweł Graś, premier Donald Tusk nie zajmuje oficjalnego stanowiska w sprawie przyszłości dowódcy Wojsk Lądowych. – Jest to kompetencja ministra obrony narodowej i prezydenta – dodał rzecznik.
Ale Klich też nie zadeklarował swego stanowiska w tej sprawie. Miało się ono znaleźć wśród dokumentów, które – wraz z prośbą ministra o spotkanie z prezydentem – MON przekazało wczoraj do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie generała. Nie znalazło się. Zabrakło też opinii szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora o przyszłości gen. Skrzypczaka.
Wczoraj Klich spotkał się z dowódcą Wojsk Lądowych. Resort nie przekazał jednak mediom informacji po rozmowach. Wypowiedział się za to generał. Przyznał, że czas i miejsce jego krytycznych wypowiedzi o biurokracji wojskowej były nieodpowiednie. I powtórzył, że szef MON nie był celem jego krytyki. Pytany o swoją przyszłość powiedział, że czeka na decyzje przełożonych. Na razie jest na urlopie.