Reklama
Rozwiń
Reklama

Mandaty, fotoradary i punkty karne

Rozmowa: Wojciech Pasieczny, podinspektor policji, pracownik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej

Publikacja: 24.08.2010 01:13

Wojciech Pasieczny, podinspektor policji, pracownik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej

Wojciech Pasieczny, podinspektor policji, pracownik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Rz: MSWiA zarządziło kontrolę mandatów wystawionych przez straż miejską. Kiedy w ogóle w Polsce pojawiły się fotoradary i mandaty?[/b]

Wojciech Pasieczny: Mandaty wprowadzono pod koniec 1947 roku. Przed wojną policjant odprowadzał sprawcę na najbliższy komisariat i dyżurny wyznaczał wysokość grzywny.

Pieniądze z kary zasilały PCK. Natomiast pierwszy fotoradar pojawił się w Warszawie około roku 2000.

[b]Czy dawniej w Polsce oprócz mandatów były jakieś inne kary?[/b]

W latach 60. XX w. było coś podobnego do dzisiejszych punktów karnych. Kierowca dostawał do prawa jazdy wkładkę z czterema kuponikami. Kiedy popełnił wykroczenie, nie tylko płacił mandat, ale też odrywał kuponik. Po oderwaniu czwartego zatrzymywano mu prawo jazdy.

Reklama
Reklama

[b]Dziś mamy punkty karne, których kierowcy bardzo się obawiają. W jaki sposób unikają fotoradarów?[/b]

Nagminne jest zdejmowanie tablic rejestracyjnych. Niektórzy zaklejają je liściem, twierdząc potem, że wielki liść kasztanowca przykleił im się na gumę do żucia przypadkiem, po drodze. Produkowane są też żaluzje, które montuje się wokoło tablicy rejestracyjnej i opuszcza przyciskiem z wnętrza samochodu – tablica jest zasłonięta.

[b]Jak tłumaczą się kierowcy, kiedy złapie ich policjant?[/b]

Zaczyna się od kwestionowania kary. Później jest branie na litość i wymyślanie niesamowitych historii, z powodu których kierowca musiał szybko jechać i nie zatrzymał się na czerwonym świetle. Kiedy to nie skutkuje, kierowcy powołują się na wspólnych znajomych, a na koniec na wujka w ministerstwie, który może policjanta zwolnić z pracy. Znany artysta chciał raz dać policjantom swoją płytę. A kiedyś nie mogliśmy złapać pewnej pani na Trasie Toruńskiej w Warszawie, bo tak szybko jechała. Gdy została złapana, powtarzała tylko: „Jestem w szoku, jestem w ciąży”, i to wszystko, co potrafiła z siebie wydusić.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama