– Regularnie wpływały do nas informacje oraz materiały wskazujące na nieprawidłowości w urzędzie, w tym sugerujące, że niektóre przetargi są ustawiane – mówi jeden z funkcjonariuszy CBA znający sprawę. Dodaje, że działania Biura były podejmowane jeszcze przed otrzymaniem od Julii Pitery, minister w Kancelarii Premiera ds. walki z korupcją, pisma w sprawie nieprawidłowości w urzędzie.
– Ono tylko potwierdziło nasze podejrzenia – podkreśla nasz rozmówca z Biura.
Pitera pod koniec 2010 r. informowała CBA o miażdżącym wyniku kontroli Kancelarii Premiera w GUS. "Rzeczpospolita" jako pierwsza ujawniła jej szczegóły trzy tygodnie temu.
Kontrolerzy wykazali, że w urzędzie dochodziło do licznych nieprawidłowości. Etatowi pracownicy GUS byli podwójnie opłacani. Tylko w ciągu trzech miesięcy 2010 r. urząd podpisał umowy-zlecenia za prace przy spisie rolnym i przygotowaniu do narodowego spisu powszechnego (zacznie się 1 kwietnia) z 357 pracownikami na kwotę ponad 3,5 mln zł. Z tego 67 osób dostało w sumie dodatkowo ponad 2,3 mln zł.
Z kolei 131 tys. zł na umowie-zleceniu za nadzór nad przygotowaniem spisów zarobił Janusz Dygaszewicz, dyrektor Departamentu Programowania i Koordynacji Badań GUS oraz szef Centralnego Biura Spisowego.
60 tys. zł dodatkowo otrzymał też za informowanie o spisie Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy urzędu. Niektórzy pracownicy dostawali także specjalny dodatek spisowy: od 1,6 do 12 tys. zł.