W Siemirowicach pod Lęborkiem może zostać utworzony drugi dywizjon rakietowy. – Analizujemy taką możliwość. Chodzi o to, aby obydwa dywizjony mogły bronić całe pięćsetkilometrowe polskie Wybrzeże – mówi gen. Mieczysław Cieniuch, szef Sztabu Generalnego.
Oba dywizjony stacjonowałyby na stałe w Siemirowicach. – Ale oczywiście w przypadku sytuacji kryzysowej znajdą się w innym miejscu – dodaje generał. Rakiety NSM (Naval Strike Missile) są mobilne, łatwo można je także maskować.
Ile rakiet NSM mogłoby zostać dokupionych przez naszą armię? – Mniej niż 50. Jeżeli zdecydujemy się na taki zakup, mogłyby one trafić do Siemirowic do 2022 roku – mówi „Rz" gen. Cieniuch.
Do Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego w Siemirowicach trafiło już 15 inteligentnych pocisków manewrujących NSM wyprodukowanych w Norwegii. Do końca 2015 roku Marynarka Wojenna dostanie jeszcze 38 takich pocisków. Rakiety te mogą razić cele nawodne, np. okręty, nawet w odległości do 200 km. Za trzy lata dywizjon ten powinien osiągnąć pełną gotowość bojową. W jednostce będzie służyło wtedy ok. 300 żołnierzy. Jak dodaje gen. Cieniuch, baza w Siemirowicach jest przygotowana na przyjęcie także drugiego dywizjonu rakietowego.
F-16 mogą mieć pociski manewrujące rażące cele w odległości 370 km