Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zmienia plany poprzedniego ministra MSWiA Grzegorza Schetyny w sprawie reformy służby granicznej. Kontrowersje wzbudza fakt, że do likwidacji wyznaczono Karpacki Oddział Straży Granicznej w Nowym Sączu, w którego rozbudowę i modernizację w ciągu ostatnich kilku lat wpompowano ponad 40 mln zł publicznych pieniędzy.
W lutym 2009 r. ówczesny szef MSWiA Grzegorz Schetyna zatwierdził plany wieloletniej koncepcji funkcjonowania Straży Granicznej do 2015 r. Reforma Schetyny zakładała, że oddziały straży granicznej będą przyporządkowane każdej z granic. Na południu Polski: karpacki oddział – na granicy ze Słowacją, a sudecki (z siedzibą w Kłodzku) – z Czechami. Zlikwidowany natomiast miał zostać oddział w Raciborzu. Ruszyły analizy, obliczenia i projekty.
W karpacki oddział inwestowano do 2010 r. w sumie ponad 40 mln zł. Za prawie 30 mln zł rozbudowano magazyny i stację paliw, zmodernizowano budynek administracyjny, a także zbudowano wyjątkową (jedyny taki oddział straży w Polsce) automatyczną instalację oddymiającą. – Pieniądze szły do nas szerokim strumieniem – mówi Irena Woźniak, przewodnicząca Zarządu Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników Cywilnych MSW. Za ponad 7 mln zł zbudowano też lądowisko i hangar dla śmigłowców w Nowy Sączu. Karpacki oddział jest jedną z największych placówek straży granicznej (zatrudnia ponad tysiąc funkcjonariuszy i pracowników cywilnych) – sięga m.in. Zakopanego, lotniska w Balicach, Żywca i Piwnicznej-Zdroju, gdzie ma placówki.
Los karpackiego oddziału odmienił się w 2012 r. Po ponownej analizie nowego kierownictwa resortu, to karpacki (w styczniu 2014 r.) i sudecki (w listopadzie 2013 r.) oddział mają zostać zlikwidowane. Ich zadania – na całym południu – ma przejąć Racibórz.
– To decyzja polityczna i niesprawiedliwa. Całkowicie bez sensu, jeśli chodzi o zakładane oszczędności. Ich po prostu nie będzie – mówi Irena Woźniak.