Liczne publikacje dotyczące komendanta głównego policji nadinspektora Marka Działoszyńskiego zaczęły niepokoić nawet polityków. Sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych wezwała go, by odniósł się do medialnych zarzutów. Ma to zrobić na najbliższym posiedzeniu 5 kwietnia.
Komendant główny, pełniący tę funkcje od roku, nie ma dobrej prasy. Bo w ostatnich miesiącach to nie zatrzymania gangsterów, pościgi i policyjne akcje, chociaż ich nie brakuje, rozgrzewają emocje policji. Media rozpisują się na temat kontrowersyjnych zachowań i decyzji szefa policji i jego otoczenia, które nadwerężają wizerunek formacji. W nieoficjalnych rozmowach sami policjanci nie kryją rozżalenia.
Luksusowe limuzyny
Policjantów mierzi, że Działoszyński jeździ aż dwoma służbowymi samochodami – „limuzyną prezesa", czyli audi S8, oraz skodą superb. – Czy szef polskiej policji to Kubica? – szydzą policjanci. Sześcioletnie audi S8 to auto luksusowe, ma silnik z lamborghini (5.2 V10), skórzaną tapicerkę, podgrzewane fotele i wszystkie możliwe udogodnienia. Podobny samochód, ale niższy model, ma premier Donald Tusk.
Jednak w ostatnim czasie audi uległo usterce, która zaprowadziła je do serwisu. Działoszyński przesiadł się więc do skody.
Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji, twierdzi, że z audi S8 są same zgryzoty i kąśliwe uwagi, a policja musi się z niego non stop tłumaczyć. – W czasie, kiedy decydowano się na przyjęcie tegoż pojazdu, planowany był zakup nowego auta do dyspozycji szefa polskiej policji. Ze względów oszczędnościowych zdecydowano się na przejęcie audi S8, a nie kupno nowego auta – zapewnia.