Kto chroni byłego szefa BOR?

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ukrywa prawdę o zaniedbaniach gen. Janickiego.

Publikacja: 10.08.2013 01:07

Generał Marian Janicki od lutego nie jest już szefem BOR. Pozostaje jednak w dyspozycji i wciąż pobi

Generał Marian Janicki od lutego nie jest już szefem BOR. Pozostaje jednak w dyspozycji i wciąż pobiera wynagrodzenie

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Nieprawidłowości w przygotowaniu ochrony premiera i prezydenta w Smoleńsku, potem incydent z prezydentem Komorowskim w Łucku na Ukrainie. Z kontroli szefa MSW w Biurze Ochrony Rządu w zakresie procedur ochrony najważniejszych osób w państwie wynika, że występują błędy w szkoleniu i niektórych procedurach – ujawnił we wtorek minister Bartłomiej Sienkiewicz. W BOR rozpoczęto program naprawczy, który „ma wyeliminować podobne incydenty w przyszłości". Otwarte pozostaje pytanie, kto odpowiada za ten brak profesjonalizmu?

Trudno winić za to nowego szefa BOR płk. Krzysztofa Klimka, który jest na tym stanowisku dopiero od czterech miesięcy. Przez pięć lat BOR rządził gen. Marian Janicki, od lutego w dyspozycji szefa BOR – nie pracuje, ale co miesiąc otrzymuje pełne wynagrodzenie. Nie wiadomo, jak długo ta – wygodna dla Janickiego i kosztowna dla państwa – sytuacja ma trwać.

Gen. Marianowi Janickiemu przez te pięć lat udawało się wybrnąć bez szwanku z różnych kłopotów. Historia, którą opisuje „Rz", pokazuje, że za Janickiego nawet dziś najważniejsi ministrowie są w stanie mijać się z prawdą.

Wymijające odpowiedzi

W październiku 2012 r. poseł PiS Maks Kraczkowski zadał premierowi proste pytanie – czy tragiczny lot do Smoleńska posiadał status HEAD zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury z 25 listopada 2008 r. i czy taki status posiadał wcześniejszy lot premiera do Smoleńska z 7 kwietnia. Status taki (to lot najważniejszych osób w państwie – prezydenta RP, premiera, marszałków Sejmu i Senatu) nadaje za każdym razem szef Biura Ochrony Rządu i w ten sposób bierze za niego pełną odpowiedzialność. Kraczkowski poprosił także o wykaz lotów posiadających status HEAD w latach 2009–2011.

Prokuratura ustaliła, że były szef BOR nie dopełnił obowiązków, ale nie postawiła mu zarzutów

Na pierwszą odpowiedź poseł Kraczkowski czekał cztery miesiące (choć prawo zobowiązuje ministra, by odpowiedział w ciągu miesiąca). W lutym tego roku wiceszef resortu spraw wewnętrznych Michał Deskur na pytania odpowiedział wymijająco – że brakuje dokumentów w sprawie lotu premiera, bo zabrała je prokuratura. Mgliście wyjaśnił, że „będąca w posiadaniu BOR teczka nr 64 dotycząca zabezpieczenia wizyty śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu zawiera m.in. pismo BOR z dnia 2 kwietnia 2010 r. do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego informujące o przewidzianym przelocie o statusie HEAD osób ochranianych przez BOR samolotem TU-154M na trasie Warszawa – Smoleńsk – Warszawa". Deskur dodał na koniec, że „szczegółowych informacji w tym zakresie może udzielić prokuratura". Jak ponad miesiąc temu ujawniła „Rz", dokument został podpisany przez ppłk. Jarosława Florczaka, zabezpieczającego wizytę (który zginął w Smoleńsku), a nie gen. Janickiego.

Kraczkowski uznał odpowiedzi za niezadowalające i ponowił pytania.

W połowie maja kolejny wiceminister MSW Marcin Jabłoński przysłał pismo z informacją o przedłużeniu terminu odpowiedzi, a pod koniec czerwca nowy szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przesłał odpowiedź, w której napisał, że „wszelkie informacje, co do których Minister Spraw Wewnętrznych mógł się ustosunkować" zostały już podane. „Natomiast w chwili obecnej – mając na uwadze dobro śledztwa – prezentowanie opinii Ministra Spraw Wewnętrznych nie wydaje się wskazane. Ze względu na wagę sprawy, jej istotność i znaczenie społeczne, niezwykle ważne pozostaje bowiem, aby została ona szczegółowo wyjaśniona przez niezależną prokuraturę. Ostateczna ocena odnośnie wszelkich działań związanych z wizytą śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu, będzie należeć do prokuratury".

Rozgrywki służb

Odpowiedź ministra Sienkiewicza całkowicie mija się z prawdą. Zdementowała ją w rozmowie z „Rz" wskazana prokuratura.

– Szef BOR nie nadał statusu HEAD lotom lecącym do Smoleńska z rządową i państwową delegacją 7 i 10 kwietnia, co było zaniedbaniem. Już rok temu skierowaliśmy do ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego wystąpienie, w którym o tym informowaliśmy – mówi „Rz" prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która badała sprawę odpowiedzialności funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. – Uznaliśmy, że było to zaniedbanie niekwalifikujące się na zarzuty, bo z innych przesłanek niezbicie wynikało, że loty były lotami HEAD. Paragraf 19 ust. 1 rozporządzenia mówi, że każdy lot głowy państwa w oficjalnej delegacji jest lotem HEAD – dodaje prokurator i podkreśla, że to do szefa MSW, któremu podlega BOR, należało wyciągnięcie wniosków i ewentualnych konsekwencji, np. przez wszczęcie postępowania wyjaśniającego lub dyscyplinarnego.

Dlaczego więc żaden z ministrów MSW nie chce powiedzieć prawdy o zaniedbaniach gen. Mariana Janickiego i zasłania się prokuraturą?

– Generał Janicki nie dopełnił swoich obowiązków, ale nie poniósł żadnych konsekwencji, ponieważ jest chroniony przez swoich politycznych kolegów. – nie ma wątpliwości Maks Kraczkowski.

Wiele wskazuje, że może mieć rację.

Janicki był jedną z kluczowych postaci w rozgrywce niedawnego ministra Jacka Cichockiego przeciw byłemu szefowi ABW Krzysztofowi Bondarykowi.

– Wszystko zaczęło się, gdy Bondaryk chciał przejąć „dziesiątkę" – opowiada nam jeden z oficerów BOR. „Dziesiątka" to oddział dziesiąty Biura. Zajmuje się wykrywaniem i analizą potencjalnych zagrożeń dla ochranianych osób. Ma prawo do nakładania kontroli operacyjnej i tak naprawdę jest miniaturową służbą specjalną wewnątrz BOR. Bondaryk chciał podporządkowania go ABW. Janicki za wszelką cenę nie chciał do tego dopuścić. Zaczął szukać sojuszników i szybko ich znalazł. Pierwszym stał się szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego – Paweł Wojtunik. On również musiał chronić podległą sobie formację przed planami wchłonięcia jej przez ABW.

Wspólnota interesów była oczywista i połączyła ich z jeszcze silniejszym człowiekiem. Nowo mianowany minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki właśnie rozpoczynał walkę o całkowite podporządkowanie resortowi służb specjalnych, a nie byłoby to możliwe bez złamania potęgi Bondaryka. Janicki był ministrowi potrzebny w tej rozgrywce. Mógł więc liczyć na jego ochronę – również w sprawie statusu HEAD. Sytuacja się nie zmieniła, pomimo odejścia Cichockiego na stanowisko szefa KPRM. Jego następcą został Bartłomiej Sienkiewicz, w stu procentach lojalny wobec swego poprzednika i kontynuujący jego politykę.

To najważniejszy ale nie jedyny powód, dla którego Janickiego pozostawiono w spokoju. Wielu ludzi w kraju obawia się wiedzy byłego szefa BOR. Nie bez przyczyny. – Po jakimś czasie się do nas przyzwyczajają (ochraniani – przyp. red.) i przestają zauważać. Robią się swobodni i wiadomo, przestają się kontrolować. A my wszystko widzimy – śmieje się oficer, który był kierowcą kilku ministrów. O wszystkich kompromitujących sytuacjach, które wydarzyły się „podopiecznym", funkcjonariusze meldują wyżej. Janicki nawet pozostając zupełnie bierny, musiał zebrać całą szafę obyczajowych haków na rządzących.

W rezerwie

Generał Marian Janicki w lutym tego roku, po pięciu latach pracy na stanowisku szefa BOR, złożył rezygnację, ale nieoficjalnym powodem były oszczędności w służbie. Ma najwyższy stopień generała dywizji, nadany mu w czerwcu 2011 r. przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Cały czas jest w dyspozycji nowego szefa BOR Krzysztofa Klimka.

Zapytaliśmy ministra Jacka Cichockiego, dziś szefa Kancelarii Premiera, dlaczego nie wszczął postępowania dyscyplinarnego lub chociaż wyjaśniającego? I dlaczego nie napisał prawdy w odpowiedzi do posła Kraczkowskiego?

Na pytania „Rz", m.in. dlaczego twierdzi, że wyjaśniające zaniedbania BOR, śledztwo dalej się toczy w prokuraturze, mimo że sprawa jest od roku już zamknięta, MSW odpowiedziało: „informujemy, że wszelkie informacje, co do których Minister Spraw Wewnętrznych mógł się odnieść, zostały przekazane panu posłowi Maksowi Kraczkowskiemu w dniu 18 czerwca br. W odpowiedzi MSW stwierdzono, że „(...) prezentowanie opinii Ministra Spraw Wewnętrznych nie wydaje się wskazane. Ze względu na wagę sprawy, jej istotność i znaczenie społeczne, niezwykle ważnym pozostaje bowiem, aby została ona szczegółowo wyjaśniona przez niezależną prokuraturę".

Poseł Kraczkowski zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratora generalnego w sprawie poświadczenia nieprawdy przez dwóch kolejnych ministrów spraw wewnętrznych w sprawie nadawania statusu HEAD przez gen. Janickiego.

Nieprawidłowości w przygotowaniu ochrony premiera i prezydenta w Smoleńsku, potem incydent z prezydentem Komorowskim w Łucku na Ukrainie. Z kontroli szefa MSW w Biurze Ochrony Rządu w zakresie procedur ochrony najważniejszych osób w państwie wynika, że występują błędy w szkoleniu i niektórych procedurach – ujawnił we wtorek minister Bartłomiej Sienkiewicz. W BOR rozpoczęto program naprawczy, który „ma wyeliminować podobne incydenty w przyszłości". Otwarte pozostaje pytanie, kto odpowiada za ten brak profesjonalizmu?

Pozostało 94% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie