Pomysł na to, jak powinny się zmienić Narodowe Siły Rezerwowe, opracowali eksperci z zespołu działającego przy Akademii Obrony Narodowej.
Zmiany są konieczne, bo w powszechnej opinii obecna formuła Narodowych Sił Rezerwowych się nie sprawdza. Ich członkowie, których jest 10 tys., rozsiani są po oddziałach wojskowych. W NSR służą głównie młodzi ludzi, którzy traktują je tylko jako etap w drodze do armii zawodowej.
Eksperci z zespołu z AON (którym szefował rektor uczelni i doradca ministra obrony gen. dyw. Bogusław Pacek) nie ukrywają, że koncepcja zmian w siłach rezerwy jest też odpowiedzią na kryzys ukraiński. Przewiduje ona m.in. utworzenie obok już istniejących oddziałów NSR odrębnych terenowych oddziałów specjalnych. Liczyłyby one 10 tys. żołnierzy w 16 województwach. Mogliby oni być szkoleni m.in. w zakresie zwalczania dywersantów, a także prowadzenia np. działań partyzanckich oraz ochrony obiektów strategicznych.
Koncepcja zespołu gen. Packa zakłada także organizowanie szkolenia wojskowego dla ochotników, np. uczniów, czy studentów.
Projekt, o którym kilkakrotnie pisaliśmy w „Rz", MON rozesłał do konsultacji. Opinia prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego jest pierwszą, jaką poznaliśmy.