Armia nie chce podawać szczegółów tego incydentu. Wiadomo tylko, że doszło do niego na wiosnę tego roku. Rosyjski samolot wleciał w naszą przestrzeń od północy. Armia nie ujawnia, czy był to samolot rozpoznawczy, czy myśliwiec.
- Został on przechwycony, wyleciał z naszej przestrzeni powietrznej - mówi nam tylko mjr Marek Pietrzak z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Rosyjski samolot nie został zmuszony do lądowania.
Wojskowi dodają jednocześnie, że kilka razy w miesiącu dochodzi do incydentów z udziałem samolotów rosyjskich. Skutkuje to tym, że podrywana jest z lotniska (najczęściej z Malborka, lub Mińska Maz.) dyżurna para polskich maszyn bojowych. Odbywa się to w ramach natowskiego system obrony powietrznej.
Do takich incydentów dochodzi w pobliżu granicy z obwodem kaliningradzkim, a także nad Morzem Bałtyckim. Zwykle myśliwce są podrywane do lotu, gdy do polskiej granicy zbliżają się rosyjskie samoloty rozpoznawcze, które następnie lecą wzdłuż polskiej granicy. Często są one następnie przechwytywane w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Bałtyckim. Dzieje się tak dlatego, że Rosjanie nie zgłaszają planu lotów.
Piloci rosyjskich samolotów rozpoznawczych rejestrują m.in. parametry emisji radiolokacyjnych. - Jednocześnie sprawdzają nasza gotowość, szybkość naszej reakcji - mówi oficer.