Koncepcja utworzenia w Dęblinie ośrodka, w którym umiejętności mogliby zdobywać piloci samolotów wojskowych z innych krajów, powstała w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Jej orędownikiem jest dowódca generalny, były szef Sił Powietrznych gen. broni Lech Majewski.
Ośrodek mógłby powstać na bazie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. Szkolenia teoretyczne i podstawowe lotnicze odbywałyby się w dęblińskiej uczelni, a praktyczne w 4. Skrzydle Lotnictwa Szkolnego.
– Już teraz szkolimy na podstawie przepisów międzynarodowych nie tylko pilotów, ale też kontrolerów ruchu lotniczego, nawigatorów, mechaników, wysuniętych nawigatorów naprowadzania – mówi „Rzeczpospolitej" gen. bryg. Jan Rajchel, rektor komendant dęblińskiej uczelni. Ma ona kadrę przygotowaną do szkolenia pilotów z innych krajów i odpowiedni sprzęt, a jej obiekty są modernizowane. – Mamy do dyspozycji m.in. 19 nowoczesnych statków powietrznych – samolotów i śmigłowców, oraz symulatory – dodaje generał. W Dęblinie umiejętności zdobywają piloci samolotów transportowych, śmigłowców i samolotów odrzutowych.
Przedstawiciele niektórych krajów z Bliskiego Wschodu i Afryki już wyrażają zainteresowanie szkoleniami w Polsce. Oczywiście odbywałyby się one odpłatnie. Zdaniem jednego z rozmówców „Rzeczpospolitej" naszym atutem byłoby to, że możemy szkolić zarówno na sprzęcie rosyjskim, jak i zachodnim, taniej niż w USA.
Wiele krajów nie ma swoich ośrodków szkolenia pilotów wojskowych, wysyłają żołnierzy po naukę najczęściej do Stanów Zjednoczonych. Własne ośrodki mają m.in. Norwegowie, Szwedzi, Finowie, Brytyjczycy, Francuzi, Hiszpanie. Oni jednak szkolą głównie swoich ludzi.