Prezydent Bronisław Komorowski wskazał w poniedziałek gen. Tomaszyckiego jako kandydata na naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych w czasie wojny. To nowe stanowisko w armii. Oficer, które je obejmuje, ma się przygotowywać do kierowania obroną kraju w razie konfliktu zbrojnego.
Tomaszycki jest teraz dowódcą operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych i należy do trójki generałów, którzy stoją na czele armii. Należą do niej także gen. Lech Majewski – do końca tego miesiąca dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych (zastąpi go gen. Mirosław Różański), oraz szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Gocuł.
Nominacji dla Tomaszyckiego się spodziewano, takiego planu nie ukrywał gen. Stanisław Koziej, szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego i jeden z architektów niedawnej reformy dowodzenia Siłami Zbrojnymi. Spotkała się ona z ostrą krytyką sejmowej opozycji. Dlatego niektórzy eksperci wskazują, że poniedziałkowa decyzja prezydenta Komorowskiego ma utrwalić nową strukturę dowodzenia, zanim prezydentem zostanie Andrzej Duda.
Tomaszycki jako dowódca operacyjny kieruje m.in. żołnierzami przebywającymi na misjach, odpowiada za przeciwdziałanie naruszeniom przestrzeni powietrznej. Dzięki poniedziałkowej nominacji będzie mógł brać udział w strategicznych grach i ćwiczeniach obronnych oraz planowaniu użycia armii do obrony państwa. W czasie wojny naczelny dowódca ma bowiem odpowiadać właśnie za użycie wojska do obrony kraju. Będzie wtedy podlegał bezpośrednio prezydentowi.
Gen. Tomaszycki ma dobrą opinię wśród podwładnych, uchodzi za dowódcę z krwi i kości. Pierwsze kroki w armii stawiał w wojskach zmechanizowanych oraz pancernych. Później dowodził m.in. 9. Brygadą Kawalerii Pancernej.