Po nieudanych rządach Bogdana Klicha nowy minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak wzbudza w środowisku wojskowym nadzieje na pozytywne zmiany oraz daje szansę na odbudowę bezpieczeństwa militarnego Polski. Poważną przeszkodą w ich spełnieniu może być jednak fakt, że brakuje mu niezbędnej wiedzy i doświadczenia w zakresie funkcjonowania systemu obronnego państwa oraz sił zbrojnych.
Praktyka życiowa i zdrowy rozsądek nakazują uczyć się na cudzych błędach. Warto więc przekazać nowemu ministrowi kilka rad, tak aby dla naszego wspólnego dobra ustrzec go przed złymi decyzjami, jakie podejmował jego poprzednik na tym samym stanowisku.
Doraźne cele propagandowe
Największym błędem ministra Bogdana Klicha było podporządkowanie spraw bezpieczeństwa militarnego Polski prowadzonej przez premiera Donalda Tuska polityce przykrywania braku reform propagandą. To, co w przypadku innych ministerstw mogło być tolerowane, w przypadku MON było niedopuszczalne ze względu na bezpieczeństwo państwa. Błąd ten został jeszcze spotęgowany poprzez dobór nieodpowiednich doradców. Bezkrytyczne wsparcie, jakiego ludzie ci udzielali działaniom ministra, utwierdzało go tylko w błędnym przekonaniu o zasadności podejmowanych działań.
Kolejnym skutkiem polityki propagandy była pośpieszna i nieprzygotowana profesjonalizacja sił zbrojnych. W normalnych warunkach proces ten powinien trwać kilkanaście lat. I takie plany zostały opracowane przez poprzedniego ministra. Jednak w imię doraźnych korzyści wizerunkowych oraz zyskania poparcia młodzieży, lekceważąc konstytucję oraz położenie geopolityczne Polski, dokonano pośpiesznej i nieprzygotowanej profesjonalizacji, pozbawiając nasze państwo, na dzień dzisiejszy, zdolności do obrony własnego terytorium.
Podporządkowanie spraw bezpieczeństwa militarnego kraju doraźnym celom propagandowym spowodowało również nadmierną rozbudowę zdolności ekspedycyjnych sił zbrojnych, czyli wysyłania naszych wojsk na zagraniczne misje, przy jednoczesnym całkowitym lekceważeniu budowy ich zdolności do obrony terytorium kraju. Wypowiadane często przez ministra Klicha zapewnienia, że żołnierze szkoleni do prowadzenia działań patrolowych na pustyni będą równie dobrze przygotowani do prowadzenia działań obronnych na terytorium kraju, świadczy o jego indolencji w sprawach typowo wojskowych oraz potwierdza tezę o złym doborze doradców.