Do zdarzenia doszło 23 października 2006 r. wieczorem na terenie kompanii zmechanizowanej jednostki wojskowej w Lublinie. Do sali, gdzie zakwaterowany był Andrzej D. odbywający zasadniczą służbę wojskową, wszedł żołnierz starszego rocznika Kamil Ł. Podszedł do łóżka, na którym leżał Andrzej D., i podniósł je gwałtownie do góry, wykonując tzw. pion. Andrzej D. spadł z łóżka, uderzył o ścianę, doznał urazu głowy i stracił przytomność. Prokuratura wojskowa przyjęła, że był to przejaw fali w wojsku, czyli znęcania się starszych roczników nad młodszymi. Za naruszenie nietykalności i uszkodzenie ciała Sąd Garnizonowy w Lublinie skazał Kamila Ł. na 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Wojskowa komisja lekarska ustaliła, że poszkodowany doznał 20-procentowego uszczerbku na zdrowiu. Jego następstwem jest padaczka pourazowa. Od wojska otrzymał 10,7 tys. zł jednorazowego odszkodowania za wypadek związany z pełnieniem czynnej służby wojskowej.
W procesie cywilnym Sąd Okręgowy w Lublinie zasądził dodatkowo solidarnie od Kamila Ł. i Skarbu Państwa reprezentowanego przez dowódcę jednostki wojskowej ponad 139 tys. zł zadośćuczynienia i 19,8 tys. zł skapitalizowanej renty. Nałożył na pozwanych także obowiązek wypłaty renty comiesięcznej (622 zł) oraz ustalił ich odpowiedzialność na przyszłość za skutki zdarzenia.
Sąd jako podstawę prawną odpowiedzialności Kamila Ł. wskazał art. 415 kodeksu cywilnego (kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia). Odpowiedzialność jednostki wojskowej na podstawie art. 417 par. 1 k.c., który stanowi, że za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie i zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność m.in. Skarb Państwa.
Sąd stwierdził, że dowódca jednostki wojskowej, podlegli mu oficerowie i podoficerowie należą do kategorii funkcjonariuszy państwowych. Obowiązująca wówczas ustawa o powszechnym obowiązku obrony RP normowała, że przełożeni ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo podczas służby żołnierzy. Sąd podkreślił, że żołnierz służby zasadniczej nie decydował o miejscu swego pobytu, osobach, z którymi przebywał, ani o warunkach odbywania służby. To tym bardziej nakładało na jego przełożonych obowiązek zapewnienia mu bezpiecznych warunków służby.