Związki zawodowe wszystkich służb mundurowych zaprotestowały przeciwko obniżeniu uposażenia chorobowego do 80 proc. Wczoraj odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie nowelizacji ustawy o policji, ustawy o Straży Granicznej, o Państwowej Straży Pożarnej, ustawy o BOR, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, o CBA, ustawy o Służbie Więziennej oraz niektórych innych ustaw. Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych złożyła do marszałek Sejmu petycję o jej odrzucenie.
– Nowelizacja doprowadzi do dyskryminacji funkcjonariuszy względem zwykłych pracowników. Wciąż nieuregulowana pozostaje kwestia zapłaty za nadgodziny. Funkcjonariusze nie otrzymują też wyższego uposażenia za pracę w nocy ani w dni ustawowo wolne od pracy – powiedział Grzegorz Nems, przewodniczący NSZZ Policjantów. I dodał, że służba pod wieloma względami różni się od pracy. Funkcjonariusze narażają swoje życie i zdrowie. Elementem różnicującym jest też pełna dyspozycyjność mundurowych.
W krajach takich jak Francja i Niemcy funkcjonariusze korzystają z pełnopłatnych zwolnień lekarskich. W Wielkiej Brytanii zmniejszenie uposażenia następuje dopiero, gdy choroba trwa dłużej niż sześć miesięcy.
Projekt przewiduje także, że funkcjonariusz będzie mógł chorować nieprzerwanie tylko 182 dni zamiast 12 miesięcy. Dłuższa nieobecność pociągnie za sobą pożegnanie ze służbą. Zdaniem przedstawicieli związków leczenie urazów doznanych na służbie może być znacznie dłuższe. Projektodawcy nie przeprowadzili jednak badań, ile trwa taka rekonwalescencja. Nie policzono także wszystkich kosztów związanych z wejściem w życie ustawy. Zwolnienie po sześciu miesiącach choroby pociąga za sobą konieczność wypłacenia odprawy oraz składek do ZUS. Jeśli funkcjonariusz nie spełnia warunków nabycia prawa do świadczeń emerytalnych, od jego uposażenia ze wszystkich przepracowanych na służbie lat trzeba odprowadzić składki na Fundusz Pracy oraz składki rentowe i emerytalne.