Wątpliwości związane z ochroną danych w związku z wyborami wyrażają politycy. Pisaliśmy o tym w artykule "RODO sparaliżuje wybory samorządowe". Do zawiadomień o utworzeniu komitetu wyborczego trzeba bowiem załączyć listy poparcia z nazwiskami, adresami i numerami PESEL.
– W jaki sposób wyborca ma nie poznać tożsamości innych osób? Powinien podpisywać się na osobnej kartce, czy może dużą listę trzeba zakrywać tekturą z wyciętym okienkiem? – pyta posłanka PO Danuta Pietraszewska. Jej zdaniem nie wiadomo, kto będzie administratorem takich danych, a brak jasnej informacji może zniechęcić do podpisywania się przez wyborców.
Najmniejszy problem jest w przypadku kandydatów na radnych - oni muszą zebrać tylko 25 podpisów, a więc także 25 dodatkowych dokumentów (zgód) na przetwarzanie danych. Problem to rejestracja komitetu wyborczego, do tego potrzeba 1000 podpisów. Bez informacji, jak je zbierać wyborom grozi nam paraliż. Problem dostrzegła Państwowa Komisja Wyborcza, która zwróciła się do prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) Edyty Bielak-Jomaa "opinię dotyczącą zbierania przez komitety wyborcze podpisów wyborców popierających utworzenie komitetu wyborczego oraz zgłoszenie list kandydatów na radnych". Poprosiła o potraktowanie sprawy jako bardzo pilnej.
Odpowiedzi prezes UODO nie ma, ale odezwał się resort odpowiedzialny za kształtowanie polityki państwa w zakresie ochrony danych osobowych: Ministerstwo Cyfryzacji.
- Zapewnienie poszanowania prywatności osób wpisujących się na listy poparcia nie wiąże się z żadnymi dodatkowymi obowiązkami ani kosztami czy reorganizacją samych działań podejmowanych w tym zakresie. Obowiązują te same zasady, co przed 25 maja br., a więc przed datą rozpoczęcia obowiązywania RODO - wskazuje MC.