Tarnobrzeg szuka winnych

Zbiorowy wniosek mieszkańców. Chcą wiedzieć, kto zaniedbał wał, który przerwała woda

Publikacja: 18.06.2010 21:23

Podczas powodzi woda wdarła się na teren osiedla Wielowieś przez przerwany wał w Koćmierzowie

Podczas powodzi woda wdarła się na teren osiedla Wielowieś przez przerwany wał w Koćmierzowie

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Mieszkańców tarnobrzeskiego osiedla Wielowieś w maju zalała woda z Wisły. Teraz domagają się ustalenia winnych zaniedbań, które doprowadziły do pęknięcia wału przeciwpowodziowego.

Kilkuset z nich złożyło do Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu zbiorowy wniosek w tej sprawie. – Chcemy wiedzieć, dlaczego doszło do takiej sytuacji, kto za to odpowiada – mówi "Rz" Emilian Kukiełka z ulicy Grobla.

Część mieszkańców ma już własną teorię. – Władze Tarnobrzega i Sandomierza nie mogły ustalić granicy na wałach. Powstał bezpański odcinek wału wiślanego, który został przerwany – twierdzą.

Marta Wnuk-Walczak, zastępczyni szefa prokuratury w Tarnobrzegu, mówi "Rz", że sprawa zostanie zbadana. – Ja też jestem ofiarą powodzi i też chciałabym wiedzieć, czy dałoby się jej uniknąć – dodaje.

[srodtytul]Pewni, że wytrzyma [/srodtytul]

Granica między Sandomierzem a Tarnobrzegiem znajduje się w Koćmierzowie. Pół osiedla należy do jednego miasta, pozostała część do drugiego. To również granica dwóch województw: podkarpackiego i świętokrzyskiego. Tam w nocy 19 maja pękł wał.

Woda przerwała umocnienia ok. 100 metrów od granicy województw, po świętokrzyskiej stronie.

Już kilka godzin po przerwaniu wału w Koćmierzowie prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński wytykał sąsiadom: – Co z tego, że po podkarpackiej stronie Tarnobrzega wał został wzmocniony i podwyższony, gdy władze sąsiedniego Sandomierza nie zrobiły tego i zabrakło im determinacji, by odpowiednio zabezpieczyć go przed nadejściem dużej fali.

Janusz Kubiatowski, dyrektor świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach, przyznaje, że nikt nie spodziewał się aż tak dużej fali. – Ten świętokrzyski odcinek w Koćmierzowie został wyremontowany w 2001 roku i byliśmy pewni, że wytrzyma napór wody – mówi i zaznacza, że ZMiUW zlecił Politechnice Krakowskiej wykonanie ekspertyz. Mają wyjaśnić, dlaczego wał został przerwany.

Małgorzata Wajda, dyrektorka podkarpackiego ZMiUW w Rzeszowie, prosi, by nie obwiniać samorządów i instytucji administrujących wałami za skutki powodzi. – Jeżeli dostaliśmy zaledwie 20 procent środków potrzebnych na utrzymanie wałów, to o czyjej winie mówimy? – pyta.

Wajda przypomina, że już w lutym w związku ze śnieżną zimą wspólnie z marszałkiem Podkarpacia Zygmuntem Cholewińskim apelowała o pieniądze na zabezpieczenie wałów, przewidując, że wiosną może być wielka powódź. Ministerstwo Rolnictwa odpowiedziało, że ZMiUW na żadne dodatkowe pieniądze nie może liczyć.

[srodtytul]Atakują i bronią strażaków [/srodtytul]

Mieszkańcy zalanych terenów w Tarnobrzegu mają też pretensje do władz Sandomierza, że przed nadejściem ogromnej fali całą noc zabezpieczano wał po stronie podkarpackiej, a po stronie sandomierskiej strażaków wycofano i godzinę później woda przerwała tam umocnienia.

– Ja bardzo prosiłem kierującego akcją w nocy jeszcze o 3, zostańmy choćby pół godziny, bo tyle pracy włożonej, tyle wysiłku, może obronimy ten wał, bo ta woda przeciekała, przelewała się wierzchem, ale jednak padła komenda, że muszą schodzić – relacjonował Radiu RMF burmistrz Sandomierza Jerzy Borowski kilka godzin po zalaniu prawobrzeżnej części miasta.

– Pan tu nie będzie rządził – usłyszał burmistrz w sztabie. Tłumaczono, że trzeba było zadbać o bezpieczeństwo pracujących przy zabezpieczaniu wałów.

Strażaków, którzy brali udział w majowej akcji, bronią mieszkańcy prawobrzeżnego Sandomierza.– Gdyby rząd skierował większe siły i wojsko, to ten wał byśmy uratowali – powtarzają.

Część z nich uważa, że zostali zalani przez... Kraków. Tłumaczą, że to tam wysłano służby ratunkowe z całego kraju i wojsko. Dlatego – ich zdaniem – gdy kilka dni później wielka woda dopłynęła do Sandomierza, to już nie było komu bronić miasta przed zalaniem.

[srodtytul]Umoczeni w niecce [/srodtytul]

Powodzianie z pogranicza Tarnobrzega i Sandomierza uważają, że również teraz żyją na "bezpańskiej ziemi", bo nikt nie chce wypompować wody.

Wiceprezydent Tarnobrzega Wiktor Stasiak zaprzecza jednak, by istniał spór o to, kto ma usunąć wodę. – Jest wypompowywana, ale było jej tak dużo, że nie da się tego zrobić w jeden dzień – tłumaczy.

Przyznaje, że kilka lat temu istniała na tym terenie przepompownia, która pozwalała na odpływ nadmiaru wody. Została zlikwidowana, a śluzę zakopano, by woda nie zagrażała Hucie Szkła w Sandomierzu. Teraz na osiedlu Wielowieś woda zatrzymała się w niecce i nie ma gdzie odpływać. Niektórzy mieszkańcy od miesiąca nie mogą wrócić do domów. Domagają się od władz obu miast, by przekopano wał. By woda mogła wreszcie spłynąć z ich posesji.

Mieszkańców tarnobrzeskiego osiedla Wielowieś w maju zalała woda z Wisły. Teraz domagają się ustalenia winnych zaniedbań, które doprowadziły do pęknięcia wału przeciwpowodziowego.

Kilkuset z nich złożyło do Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu zbiorowy wniosek w tej sprawie. – Chcemy wiedzieć, dlaczego doszło do takiej sytuacji, kto za to odpowiada – mówi "Rz" Emilian Kukiełka z ulicy Grobla.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów