Reklama

Budżetówka: nie ma zgody na cięcia

Budżetówka nie chce, by oszczędzać tylko na niej. Z sondażu „Rzeczpospolitej" wynika, że 40 proc. Polaków liczy się z obniżkami

Publikacja: 23.09.2010 02:40

Budżetówka: nie ma zgody na cięcia

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Pięć tysięcy związkowców, wśród nich pracownicy skarbówki w workach przepasanych sznurkiem, demonstrowało wczoraj w Warszawie przeciwko planowanemu przez rząd zamrożeniu płac w budżetówce. Manifestanci sprzeciwiają się także redukcjom zatrudnienia w 2011 r.

Takie zapisy proponuje rząd w budżecie na przyszły rok. Tłumaczy, że musi ograniczać wydatki, ponieważ rośnie dziura w budżecie i finansach publicznych.

Pracownicy budżetówki nie chcą, aby cięcia dotyczyły głównie ich. – Rząd nic nie robi, by ograniczyć szarą strefę, zadłużanie się samorządów. Nie wprowadza jednakowych zasad opłacania składek emerytalnych czy zdrowotnych dla wszystkich. Zamiast tego koncentruje się na sferze budżetowej, bo to najłatwiejsze – uważa Jan Guz, szef OPZZ.

W to, że należy jednolicie obciążać wszystkich, nie wątpi też Janusz Śniadek, szef NSZZ „S". – Liderzy polityczni wprowadzają pozorne rozwiązania, które nie chronią nas przed zadłużeniem – dodaje.

Jak jednak wynika z badania „Rzeczpospolitej", nie jesteśmy gotowi do solidarnego ponoszenia wyrzeczeń. Co więcej – spora część z nas uważa, że zamiast oszczędzać i zmniejszać zadłużenie, możemy próbować tak zmienić prawo, by nie obawiać się konsekwencji nadmiernego zwiększania długu publicznego. Na pytanie, co powinniśmy robić, gdy zadłużenie państwa zbliża się do 55 proc. PKB, 43 proc. respondentów opowiedziało się za reformami, a prawie dokładnie tyle samo (44 proc.) skorzystało z opcji „zmienić konstytucję i renegocjować umowy z UE".

Reklama
Reklama

– Większość z nas nie traktuje długu publicznego jako wspólnego kłopotu – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. – Wydaje się nam, że to jakiś nieznany, mityczny problem. Rzadko zdajemy sobie sprawę, że od wielkości długu, oprocentowania obligacji, problemów z wiarygodnością na rynkach finansowych do naszych płac jest prosta droga.

Jeśli już musielibyśmy zaakceptować cięcia wydatków czy szukanie dodatkowych dochodów, to najchętniej przerzucilibyśmy je na innych. Większość (73 proc.) ankietowanych zaakceptowałaby zmniejszenie płac polityków i instytucji politycznych. Na drugim miejscu – zamrożenie płac urzędników (40 proc.). Jeśli rząd szukałby poparcia dla podwyżki podatków dla firm, znalazłby je u co ósmej osoby. Jeśli chodzi o zwiększenie stawek PIT i VAT – poparłaby to co pięćdziesiąta osoba.

Pięć tysięcy związkowców, wśród nich pracownicy skarbówki w workach przepasanych sznurkiem, demonstrowało wczoraj w Warszawie przeciwko planowanemu przez rząd zamrożeniu płac w budżetówce. Manifestanci sprzeciwiają się także redukcjom zatrudnienia w 2011 r.

Takie zapisy proponuje rząd w budżecie na przyszły rok. Tłumaczy, że musi ograniczać wydatki, ponieważ rośnie dziura w budżecie i finansach publicznych.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Praca, Emerytury i renty
„Lewaków i morderców nienarodzonych nie zatrudniamy”. Sąd o dyskryminacji przy rekrutacji
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Prawo w Polsce
Kiedy można zmienić kategorię wojskową? Oto jak wygląda procedura
Prawo w Polsce
Czy za radio w aucie trzeba płacić abonament RTV? Prawo mówi jasno
Konsumenci
Przełomowe orzeczenie SN w sprawie frankowiczów. Wyrok TSUE nie zmieni rozliczeń z bankami
Reklama
Reklama