Wielu starostów traktuje formę samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej jako bezpieczną politycznie. Przekształcenie szpitala w spółkę wywołuje bowiem protesty pracowników i mieszkańców. To jednak niejedyny powód braku zainteresowania spółkami.
– Dobry szpital wcale nie musi być spółką – mówi Jan Grabkowski, starosta poznański. Zaznacza, że on przekształcił powiatowy SPZOZ w jednoosobową spółkę powiatową ponad dziesięć lat temu. – O przyczynach długo można by mówić, faktem jest, że musiałem znaleźć środki na pokrycie zadłużenia, które wynosiło ok. 30 mln zł – opowiada.
W ocenie Grabkowskiego najtrudniejsze w całym procesie przekształcenia było przełamanie oporu pracowników i mieszkańców.
Zdaniem Marka Wójcika, dyrektora biura Związku Powiatów Polskich, główną przeszkodą przy przekształcaniu SPZOZ w spółki również jest zły klimat, który panuje wokół podmiotów prywatnych.
– Cały czas pokutuje przekonanie, że z prywatyzacji nic dobrego nie wyniknie. Mieszkańcy boją się, że w ślad za przekształceniem przyjdzie np. pogorszenie świadczonych usług – mówi starosta. – A tak wcale być nie musi, pod warunkiem, że szpital jest dobrze zarządzany i, oczywiście, ma dobry kontrakt – uważa Grabkowski.