Prezydent Komorowski występując z wnioskiem o zarządzenie referendum ogólnokrajowego na dzień 6 września 2015 postanowił odkurzyć art.125 Konstytucji RP. Instytucja głosowania ludowego o zasięgu ogólnokrajowym była w Polsce, pod rządami obecnej konstytucji używana jak dotąd raz – w 2003 roku. Wówczas referendum dotyczyło zgody na wejście Polski do Unii Europejskiej i od strony prawnej miało charakter wyrażenia zgody Prezydentowi RP na ratyfikację umowy międzynarodowej delegującej część kompetencji organów państwowych na rzecz instytucji międzynarodowej (podstawą był tu art.90 ust.2 konstytucji). Jednakże w czystej postaci referendum ogólnokrajowe było dotychczas instytucją martwą.
Artykuł 125 składa się z pięciu ustępów, przy czym istota problemu zawiera się w pierwszych trzech. Ustęp pierwszy stanowi, że w „sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe". Twórcy konstytucji nie chcąc enumeratywnie wymieniać materii mogących być przedmiotem referendum posłużyli się klauzulą generalną, jednakże nie ustanawiając organu kompetentnego do weryfikacji czy sprawa proponowana jako przedmiot referendum jest „sprawą o szczególnym znaczeniu dla państwa". W doktrynie dominują dwa zasadnicze poglądy, co do sposobu dokonywania wykładni tego terminu. Pierwszy pogląd (niezbyt popularny) twierdzi, że organ uprawniony do zarządzenia referendum poprzez wskazanie danej sprawy czyni ją „ważną dla państwa". W ten sposób przedmiot referendum zawsze jest zgodny z konstytucją. Drugi pogląd mówi, że wykładni tego terminu należy dokonywać ograniczająco (sam preferuję ten punkt widzenia). To znaczy, że nie wszystkie sprawy mogą być przedmiotem referendum ogólnokrajowego. Tu powstaje zatem pytanie: jakie sprawy mogą być przedmiotem referendum? Tu stanowisko doktryny jest o wiele bardziej zróżnicowane. Część autorów odwołuje się do zainteresowania daną sprawą opinii publicznej, część wskazuje po prostu, że dana sprawa musi dotyczyć państwa jako całości a nie grupy (lub grup) społecznej. Interesujący jest pogląd prof. Mariusza Jabłońskiego, który dokonał historycznej wykładni tego terminu odwołując się do protokołów Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Zgodnie z zasadami pisowni przyjętymi przez ten organ przez „państwo" rozumie się „zespół instytucji i ludzi występujących w jego imieniu".
Odrębną sprawą jest kwestia dopuszczalności referendum, którego rozstrzygnięcie nie było by zgodne z konstytucją. Wątpliwości nie ulega fakt, że Konstytucja RP może być nowelizowana według procedury unormowanej w jej art.235 a Naród, który przyjął obecną ustawę zasadniczą w referendum związał się jej postanowieniami i jego wola wyrażona w głosowaniu ludowym nie przesądza o zmianie konstytucji. W związku z powyższym część przedstawicieli środowisk naukowych twierdzi, że nie ma znaczenia czy przedmiotem referendum jest materia konstytucyjna, czy też nie (ci widzą referendum jako ogólnokrajową konsultację społeczną). Część zaś stwierdza, że dla przeprowadzenia takiego „przedkonstytucyjnego referendum" potrzebna by była osobna podstawa prawna. Ponadto dokonując wykładni funkcjonalnej przepisów konstytucji nasuwa się pewna obserwacja – ustrojodawca w sposób znaczny ograniczył zastosowanie instytucji demokracji bezpośredniej w procedurze zmiany konstytucji. Przede wszystkim pozbawił grupę obywateli prawo do wnoszenia projektu ustawy konstytucyjnej, nadto ograniczył stosowanie referendum zatwierdzającego do newralgiczny rozdziałów ustawy zasadniczej – I, II i XII, czyniąc takie referendum fakultatywnym, w dodatku wiążącym niezależnie do frekwencji. A zatem ustrojodawca w bardzo wyraźny sposób chciał ograniczyć bezpośredni udział obywatela w kreowaniu ustroju Rzeczypospolitej. Znowu odwołując się do protokołów Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego zwraca uwagę fakt, że twórcy konstytucji widzieli referendum jako instrument konfliktujący społeczeństwo, konstytucja zaś miała być wg nich efektem kompromisu, co miało służyć jej stabilności i poszanowaniu jej przez różne stronnictwa polityczne. W związku z powyższym można domniemywać, że ustrojodawca nie dopuścił do głosowania w referendum materii konstytucyjnych w innym trybie jak tryb wyrażony w art.235.
Ustęp drugi art.125 wskazuje podmioty uprawnione do zarządzania referendum. Są to Sejm bezwzględną większością głosów i Prezydent RP za zgodą Senatu. Ze względu na obecną sytuację zostanie umówiony tylko prezydencki tryb zarządzania referendum. Wprowadzenie obowiązku senackiej zgody na zarządzenie referendum przez Prezydenta RP jest rozumiane w literaturze jako zastrzeżenie kwestii stosowania głosowania ludowego do domeny władzy ustawodawczej. Tym samym pod wpływem europejskich doświadczeń referendalnych (Francja za prezydenta de Gaulle'a) chciano uniknąć sytuacji w której rywalizacja między władzą wykonawczą a ustawodawczą będzie rozstrzygana za pomocą referendum o charakterze faktycznego plebiscytu w stosunku do głowy państwa.
W opiniach prawnych, które otrzymał Senat przed wyrażeniem zgody na zarządzenie referendum przez Prezydenta RP (5 opinii eksperckich i opinia biura legislacyjnego) podkreślano, że Senat nie powinien wyrazić zgody na referendum o konstytucyjnym przedmiocie. Pogląd ten jakkolwiek słuszny, bo wymagający w założeniu od senatorów dbałości o podstawy ustroju Rzeczpospolitej jest w rzeczywistości kontrfaktyczny. Senat jest przecież ciałem wyłanianym całkowicie według kryteriów politycznych i nie jest w żaden sposób niezależni, ani niezawisły. Nieco dziwne jest przypisywanie Senatowi takiej kompetencji quasi kontrolnej, gdyż ten normalnie nie ma żadnych kompetencji kontrolnych wobec rady ministrów, nie wspominając już o kontroli konstytucyjnej. Na gruncie obecnej konstytucji bardziej zasadne było by wymagać od Prezydenta RP czuwania nad konstytucyjnością przedmiotu referendum, gdyż ten jest „strażnikiem konstytucji". W tym miejscu warto zauważyć, że fakt, iż 3 z 5 eksperckich opinii w sposób negatywny opiniowało wyrażenie zgody na referendum zarządzone na dzień 6 września nie wpłynęło szerzej na sumienia senatorów. Kolejną próbę izba wyższa przejdzie już 4 września, obawiam się jednak, że po tym dniu omawiany tu pogląd będzie musiał zostać zrewidowany jako nie mający oparcia w rzeczywistości.