A jeszcze wcześniej przy denominacji równocześnie powstały dwa projekty. W jednym operowaliśmy starymi pieniędzmi, a w drugim nowymi. Ten „stary budżet” trzeba było przeliczyć na nowe złote. Natychmiast pojawił się problem, jak zaokrąglać. Ponieważ zamienialiśmy każde 10 tys. starych złotych na 1 złoty nowy, to zaokrąglenie nie było tak proste jak w sytuacji jeden złoty za 1000 złotych. Jeśli się komuś zaokrąglało w dół, to natychmiast protestował, bo w budżecie jest ważne każde 500 złotych. Ci, którym podnoszono pieniądze w górę, byli zadowoleni, ale natychmiast zmieniały się proporcje w budżecie. To naprawdę była drobiazgowa praca. Wiele razy wydawało mi się, że jeśli udało nam się przygotować trudny projekt i przeprowadzić go przez parlament, to kolejny będzie już łatwiejszy. Ale za kilka miesięcy okazywało się to nieprawdą. Każdy następny projekt znowu był trudniejszy.
[b]Jeśli mówi pani o kłopotach ze stabilizowaniem wydatków, to czy najtrudniejsze były dwa miesiące 2008 roku?[/b]
Były ciężkie. Nic nie zapowiadało nagłej zmiany sytuacji. Deficyt był mniejszy od zapisanego w ustawie. Ale nikt, w tym ja, nie przewidział, że Ministerstwo Obrony Narodowej jedną czwartą swojego budżetu, wtedy ok. 5 mld zł, zechce wydać w ostatnich dniach roku. I nagle się okazało, że tych pieniędzy nie ma. Ale tak naprawdę to zabrakło nam nie owych 5 mld zł, tylko nieco ponad 700 mln zł, bo tyle wynosiły zobowiązania wymagalne ministerstwa, pozostałe kwoty to były zaliczki i resort spokojnie mógł je wpłacić na początku kolejnego roku.
[b]Operujecie państwo wielkimi liczbami. Czy zakłada się jakiś szacunek błędu? Jeden, trzy procent?[/b]
Nie. Każdy dochód jest tak konstruowany, by istniały ku niemu podstawy. Gdybyśmy zakładali na przykład taki błąd przy szacunkach wpływów z VAT, to 3 proc. to są 3 miliardy złotych. To naprawdę wielkie kwoty. Nikt nie pozwala sobie na takie uproszczenia. Co najwyżej zakłada się – a potem pilnuje wykonania – np. wyższą ściągalność składek przy dochodach funduszy ubezpieczeniowych, czy większego zaangażowania służb skarbowych w ściąganie podatków. I takie sformułowania oraz założenia pojawiają się w projektach budżetów. Szacunki błędu nigdy. Wyobrażam sobie, jak taki zapis komentowaliby posłowie…
[b]Ale często ekonomiści, komentując czy analizując projekty budżetów, wskazują, że rząd specjalnie założył na przykład niższą inflację, niż będzie w rzeczywistości, i w ten sposób zaniżył dochody, stworzył „furtkę” dla mniejszego deficytu…[/b]