Urzędniczy bełkot w papierach

Niezrozumiałe zdania, błędy językowe a nawet ortograficzne – tak oceniają urzędnicze dokumenty językoznawcy. Wojewoda mazowiecki wyśle pracowników na kursy

Publikacja: 08.11.2011 10:17

Językoznawcy przeanalizowali ponad 700 stron oficjalnych dokumentów wydawanych przez pracowników urz

Językoznawcy przeanalizowali ponad 700 stron oficjalnych dokumentów wydawanych przez pracowników urzędu wojewódzkiego

Foto: www.sxc.hu

Językoznawcy przeanalizowali ponad 700 stron oficjalnych dokumentów wydawanych przez pracowników urzędu wojewódzkiego.

Wkrótce powstanie słownik najczęściej popełnianych błędów. A urzędnicy zostaną skierowani na szkolenia językowe.

Długie nie znaczy mądre

„W przypadku ustalenia niemożności nadbudowania elementu stanowiącego..." – wojewoda Jacek Kozłowski długo czytał wczoraj mniej więcej takie zdanie z pisma wystawionego przez jednego z podległych mu urzędników.  Zajmowało prawie pół strony. Dostał je do podpisu, choć przyznał, że już po pierwszej frazie zdania przestał rozumieć, o co w piśmie chodzi.

– A okazało się, że to sprawa ważna, bo dotycząca pozwolenia na budowę – mówił wojewoda na konferencji, podczas której zaprezentowano wyniki badań języka urzędowego. Dodał, że rocznie urząd wydaje ponad 100 tys. różnych oficjalnych pism.

Do najczęściej popełnianych błędów należą długie zdania ciągnące się na pół strony. Są wielokrotnie złożone i czytający szybko traci sens logiczny, gubi się w gramatyce.

– To tak jakbyśmy chcieli od razu połknąć połówkę chleba, co jest niemożliwe. Zjemy go wówczas, gdy go pokroimy na kromki – obrazowo tłumaczy istotę błędu językoznawca prof.  Radosław Pawelec z UW. Choć przyznaje, że taka urzędnicza maniera ma też podtekst psychologiczny. – Im dłuższe i bardziej niezrozumiałe zdanie, tym rośnie wrażenie, że jest ważne – mówi profesor.

Z ortografią na bakier

Inne błędy, jak wynika z analizy urzędowych pism, to m.in. nadużywanie wyrazów nieadekwatnych do treści.

– Zamiast  „posiadać" można „mieć", zamiast „funkcjonować" można „działać" – mówi Eliza Czerwińska koordynatorka programu językowego w urzędzie wojewódzkim.

W urzędowych pismach nie brakuje błędów typu „miesiąc grudzień", sformułowań „celem czegoś". Często zdarzają się też zwykłe błędy ortograficzne, zwłaszcza dotyczące pisowni „nie" oraz wielkich liter. Nagminnie błędnie używane są imiesłowy.

– Urzędniczy żargon to często dramat dla petentów. Szkolenia mają sprawić, że język  pism będzie dla mieszkańców zrozumiały – mówi wojewoda.   Przyznaje, że na początku swojej pracy próbował walczyć z nowomową urzędniczą. Ale w tej walce poległ.

Prof. Pawelec nieco broni urzędników. Tłumaczy, że nikt się tym językiem naukowo nie zajmował, nie były stworzone normy.

Pomysł szkolenia językowego spodobał się też w urzędzie miasta.

– Może nawiążemy współpracę z wojewodą – mówi Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza. Przyznaje, że krótkie kursy językowe przechodzą nowi pracownicy.

– Uczą się na nich mi.in., jak  w zrozumiały sposób kontaktować się z mieszkańcami, jak formułować pisma – wyjaśnia Agnieszka Kłąb.

Zobacz serwisy:

» Samorząd » Z życia samorządów » Woj. mazowieckie

» Sfera budżetowa » Urzędnicy

Językoznawcy przeanalizowali ponad 700 stron oficjalnych dokumentów wydawanych przez pracowników urzędu wojewódzkiego.

Wkrótce powstanie słownik najczęściej popełnianych błędów. A urzędnicy zostaną skierowani na szkolenia językowe.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP