Tomasz W. był ławnikiem w sądzie pracy i ubezpieczeń społecznych w latach 2004–2007.
– Kłopoty zaczęły się od sprawy, w której zająłem stanowisko inne niż sędzia sprawozdawca – twierdzi.– Zostałem odwołany. Sąd to uchylił, ale na kadencję: 2007–2011 już mnie nie wybrano. Zgłosiłem się więc na ławnika w Sądzie Okręgowym-Sądzie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie w kadencji 2012–2015.
Bez podania powodów
Do tego sądu na ławników kandydowało 46 osób. W głosowaniu tajnym na sesji Rady m.st. Warszawy wybrano 41. Pozostali, w tym Tomasz W., nie uzyskali wymaganej liczby głosów. Po ogłoszeniu uchwały Rady w sprawie wyboru ławników Tomasz W. złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Twierdził, że nie został wybrany na ławnika na skutek negatywnej oceny zespołu opiniującego, ale bez podania jej powodów.
Siedmioosobowy zespół opiniujący kandydatury na ławników sądów powszechnych został powołany spośród radnych na podstawie ustawy o ustroju sądów powszechnych. Przed głosowaniem przedstawił na sesji opinię o kandydatach. Kandydaturę Tomasza W. zaopiniował: „brak nieskazitelnego charakteru".
Odpowiadają radni
Rozpatrując skargę, WSA stwierdził, że zgodnie z art. 163 § 2 u.s.p. zespół opiniujący ma jedynie sporządzić opinię o kandydatach i przedstawić ją radnym przed głosowaniem. I to sami radni podejmują decyzję, czy opinia o konkretnym kandydacie przekonuje ich do jego kwalifikacji, czy też nie może być ławnikiem w sądzie. Na radnych więc spoczywa odpowiedzialność za trafność wyboru – orzekł WSA, oddalając skargę Tomasza W.